Robert Kubica miał rozpocząć pracę za kierownicą od poniedziałkowego poranka, ale w niedzielę zespół poinformował, że samochód ma być gotowy dopiero we wtorek. Zimowe jazdy są ograniczone do zaledwie ośmiu dni podzielonych na dwie sesje.
Każdy zespół może korzystać tylko z jednego samochodu, więc czasu na przygotowanie do rozpoczynającego się za miesiąc sezonu jest bardzo mało. Podczas gdy rywale zdążyli już pokazać swoje tegoroczne konstrukcje, a nawet sprawdzić je na torze w czasie dozwolonych regulaminem krótkich testów zwanych dniami filmowymi, Williams udostępnił jedynie grafiki ze swoim modelem FW42.
– Niestety, musimy odłożyć start naszych testów do wtorkowego poranka – mówi Claire Williams, zastępczyni szefa brytyjskiej ekipy. – Za nami niezwykle pracowita zima, lecz mimo wysiłków potrzebujemy jeszcze trochę czasu, zanim będziemy gotowi do jazdy. Nie jest to idealna sytuacja, ale także nie koniec świata.
To prawda: opóźnienia w budowie nowego samochodu zdarzały się w przeszłości nawet czołowym zespołom. W tym roku z czasem walczył czwarty w poprzednim sezonie zespół Renault, któremu jednak udało się wyjechać na krótki test już w sobotę.
Każdy dzień jazd jest na wagę złota, zwłaszcza w przypadku ekipy, która musi odbić się od dna po fatalnym sezonie 2018 – najgorszym w historii Williamsa. Drobne usterki, które inne ekipy mogły wykryć w czasie dnia filmowego i następnie usunąć w fabryce, mogą podczas oficjalnych testów poskutkować utratą kolejnego dnia. Zdarza się, że z powodu banalnych problemów samochód parkuje przez wiele godzin w garażu, a straconego czasu nie da się już odzyskać.