Formuła 1: Kierowcy Red Bulla muszą przeprosić swój zespół za zderzenie ze sobą

Po tym, jak kierowca Red Bulla Daniel Ricciardo wjechał w tył samochodu swojego kolegi z zespołu Maxa Verstappena, obaj kierowcy zostali zobowiązani do osobistego przeproszenia 800 inżynierów zespołu, mechaników i personelu pomocniczego.

Aktualizacja: 01.05.2018 23:04 Publikacja: 01.05.2018 22:58

Max Verstappen po odpadnięciu z wyścigu w Baku

Max Verstappen po odpadnięciu z wyścigu w Baku

Foto: AFP

- Z pewnością to był chaotyczny wyścig i domyślam się, że byliśmy sprawcami większości tego chaosu - powiedział po Grand Prix Azerbejdżanu w Baku Daniel Ricciardo, który wjechał w tył auta Maxa Verstappena.

- Chcemy móc się ścigać i jestem wdzięczny zespołowi, że nam na to pozwala. Staraliśmy się jechać czysto i zostawiać sobie miejsce, ale twardo ścigaliśmy się i ostatecznie dużo nas to kosztowało. Nie zamierzam mówić o incydencie, ale to był dla nas najgorszy scenariusz i wszyscy mają teraz złamane serca - dodał kierowca Red Bulla.

Zespół ogłosił w poniedziałek, że obaj kierowcy zostaną wysłani do siedziby w Milton Keynes w Wielkiej Brytanii i osobiście serdecznie przeproszą 800 zatrudnionych tam osób.

- To nie powinno się zdarzyć... Muszą okazywać szacunek zespołowi, a nie tylko dbać o własny interes - ostro ocenił Christian Horber, dyrektor zespołu.

Ricciardo jest bardziej doświadczony z dwójki kierowców. 28-latek ma na koncie 133 wyścigi w Formule 1 od 2011 roku. Vertappen ma tylko 20 lat, ale przybył do F1 jako "cudowne dziecko" i już w wieku 18 lat wygrał swój pierwszy wyścig. Ma jednak reputację bycia nieobliczalnym na torze. Popularna strona internetowa pod adresem crashstappen.com zadaje pytanie "Czy Max już się rozbił" i skrupulatnie rozlicza kierowcę z każdego wypadku, odliczając czas od ostatniej kolizji.

- Z pewnością to był chaotyczny wyścig i domyślam się, że byliśmy sprawcami większości tego chaosu - powiedział po Grand Prix Azerbejdżanu w Baku Daniel Ricciardo, który wjechał w tył auta Maxa Verstappena.

- Chcemy móc się ścigać i jestem wdzięczny zespołowi, że nam na to pozwala. Staraliśmy się jechać czysto i zostawiać sobie miejsce, ale twardo ścigaliśmy się i ostatecznie dużo nas to kosztowało. Nie zamierzam mówić o incydencie, ale to był dla nas najgorszy scenariusz i wszyscy mają teraz złamane serca - dodał kierowca Red Bulla.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
żużel
Ruszyła PGE Ekstraliga. Mistrz Polski pokazał moc na inaugurację sezonu
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata