Rajd Dakar wjechał do Boliwii

Rafał Sonik po powrocie do Polski przejdzie operację złamanej nogi. Szósty etap z metą w La Paz wygrali: Jeremias Gonzalez Ferioli (quady), Antoine Meo (motocykle) i Carlos Sainz (samochody). W piątek dzień przerwy.

Aktualizacja: 12.01.2018 09:01 Publikacja: 12.01.2018 08:58

Rajd Dakar wjechał do Boliwii

Foto: AFP

– Ból był ogromny. Wywoływał go każdy ruch. Nie byłem w stanie nawet przesunąć stopy, nie mówiąc już o tym, żeby wstać i przenieść na nią ciężar. Jadąc dojazdówką, musiałem zmieniać biegi ręką, więc domyślałem się, że niestety nie jest to tylko mocniejsze stłuczenie – opowiada Sonik, który swój jubileuszowy, dziesiąty start w Dakarze musiał zakończyć po pięciu dniach rywalizacji. – Jestem już w kontakcie z lekarzami w kraju i za kilka dni wrócę, by poddać się operacji. Dopiero wtedy dowiemy się, jak długo potrwa rehabilitacja, ale ze wstępnej oceny wynika, że wcześniej czy później wrócę na quada – dodaje z uśmiechem krakowianin.

Rajdowa karawana jedzie dalej. Piaskowe wydmy zastąpiły góry. W czwartek na szczęście obyło się bez groźnych wypadków, ale ze względu na złe warunki organizatorzy o ponad 100 km skrócili odcinek specjalny dla quadowców i motocyklistów.

Quadami pierwsi linię mety minęli Argentyńczycy: Jeremias Gonzalez Ferioli przed Pablo Copettim. Kamil Wiśniewski stracił do zwycięzcy 13 minut, co dało mu 15. miejsce (w klasyfikacji generalnej 21.). Prowadzenie utrzymał Chilijczyk Ignacio Casale.

Bez zmian również na czele klasyfikacji samochodów. Carlos Sainz odrabia jednak stopniowo straty do Stephane’a Peterhansela – zostało mu 27 minut. W górę pnie się wciąż Kuba Przygoński – awansował z pozycji ósmej na szóstą. 

– Boliwia przywitała nas deszczem, śniegiem i chłodem. Do tego znaczna wysokość, która wpływała na moc samochodu i nasze samopoczucie. Odcinek był bardzo szybki, trochę w stylu rajdów WRC. Dużo skoków i kałuż, na które trzeba było szczególnie uważać. Nie popełniliśmy znaczących błędów. Jest coraz lepiej. Czas na odpoczynek i upragniony dzień przerwy, na który na pewno zapracowaliśmy przez ostatni tydzień. – mówi Przygoński.

Nowego lidera mają motocykliści. Został nim Argentyńczyk Kevin Benavides z prawie dwoma minutami przewagi nad Francuzem Adrienem van Beverenem.  Najlepszy z Polaków, reprezentant Orlen Team Maciej Giemza, uzyskał w czwartek 37. czas, ale po doliczeniu pięciominutowej kary za przekroczoną prędkość na dojazdówce został sklasyfikowany na 43. miejscu i po sześciu etapach jest 33.

- Dzisiejszy etap jechało mi się najlepiej ze wszystkich dotychczasowych. Bardzo szybki i techniczny odcinek o charakterze endurowym. Trzeba było uważać na błoto, ukryte dziury i ciasne zakręty na utwardzonych drogach. Dojazdówka bardzo chłodna i głowa odczuła wysokość ponad 4000 m. W piątek mamy dzień wolny i na pewno będę chciał się wyspać, bo snu brakuje najbardziej – kończy Giemza.

– Ból był ogromny. Wywoływał go każdy ruch. Nie byłem w stanie nawet przesunąć stopy, nie mówiąc już o tym, żeby wstać i przenieść na nią ciężar. Jadąc dojazdówką, musiałem zmieniać biegi ręką, więc domyślałem się, że niestety nie jest to tylko mocniejsze stłuczenie – opowiada Sonik, który swój jubileuszowy, dziesiąty start w Dakarze musiał zakończyć po pięciu dniach rywalizacji. – Jestem już w kontakcie z lekarzami w kraju i za kilka dni wrócę, by poddać się operacji. Dopiero wtedy dowiemy się, jak długo potrwa rehabilitacja, ale ze wstępnej oceny wynika, że wcześniej czy później wrócę na quada – dodaje z uśmiechem krakowianin.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Moto
Rusza Rajd Dakar. Na trasę wraca Krzysztof Hołowczyc
Moto
Jedna ekstraliga to mało. Polski żużel będzie miał aż dwie
Moto
Bartosz Zmarzlik, mistrz bardzo zwyczajny
Moto
Zmarzlik po raz czwarty indywidualnym mistrzem świata
Moto
PGE Ekstraliga nie kończy sezonu na finale. Blokada czy „znieczulenie jak u dentysty”?