Długów nie mamy, śpimy spokojnie

Adam Krzesiński, sekretarz generalny Polskiego Komitetu Olimpijskiego, o sponsorach i wydatkach przed Rio.

Aktualizacja: 22.12.2015 05:52 Publikacja: 21.12.2015 18:01

Długów nie mamy, śpimy spokojnie

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński

Rz: Czy polska reprezentacja olimpijska ma za co polecieć na igrzyska do Rio de Janeiro?

Adam Krzesiński: Ten temat jest poruszany od dawna, więc odpowiadam jasno: ma za co polecieć do Rio i tam poleci. Zwracaliśmy tylko uwagę, że ceny biletów w okresie igrzysk bardzo wzrosły. Dmuchając na zimne, mówiliśmy, że może to być pewnym problemem dla PKOl. Jeden bilet w klasie ekonomicznej na trasie Warszawa–Rio–Warszawa kosztuje 13–14 tys. zł. Jeśli reprezentacja będzie liczyć ok. 350–400 osób, do tego nie wszyscy sportowcy mogą lecieć w klasie ekonomicznej, to w sumie wychodzą ogromne pieniądze, nawet 6–6,5 mln zł.

Co udało się zrobić, by zmniejszyć ten kłopot? Rozpoczęliśmy rozmowy z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT, finalizujemy umowę i wszystko wskazuje na to, że koszty nie będą aż tak duże. Przy normalnych cenach biletów poradzimy sobie na pewno.

Czy PKOl rozważał wyjście awaryjne, np. wynajęcie samolotu rządowego lub czarter?

W Polsce nie ma obecnie samolotu rządowego, który doleci do Rio. Przy okazji igrzysk w Pekinie część naszej reprezentacji wróciła rządowym samolotem, ale wtedy jeszcze latał TU-154M. Rzeczywiście najwygodniej byłoby polecieć czarterem lub raczej czarterami, bo przewieźć trzeba dużo osób, ale koszty tego rozwiązania są astronomiczne. Przelot do Rio i z powrotem kosztuje 500–600 tys. euro. Jeśli weźmiemy pod uwagę dwa loty na początku igrzysk i dwa na końcu, to daje ponad 2 mln euro, znacznie więcej niż przy najdroższych biletach w połączeniach regularnych.

Gdyby jednak sytuacja była naprawdę poważna, pomoże Ministerstwo Sportu?

Jeśli by tak rzeczywiście było, zwrócimy się do ministerstwa z prośbą o pomoc. Jesteśmy po rozmowach z ministrem Witoldem Bańką. Wiemy, że ministerstwo ma pewną kwotę na ten cel, ale liczę, że nie będzie potrzeby sięgnięcia po te pieniądze.

To ważne zobowiązanie, bo do tej pory olimpijczycy raczej nie korzystali z takiej pomocy...

Tak, i chcę podkreślić, że PKOl wysyła reprezentacje na igrzyska od wielu lat, nie korzystając ze środków publicznych. Pieniądze, które wydajemy, pochodzą od naszych sponsorów. To oni finansują przeloty, stroje, ubezpieczenie i inne wydatki, także nagrody, które wręczamy medalistom po igrzyskach.

Ile zatem będzie kosztować wysłanie sportowców do Rio?

Wstępny budżet to ok. 16 mln zł, wliczając wartość kolekcji olimpijskiej, jaką dostajemy w postaci strojów. Tyle PKOl znajduje u sponsorów i otrzymuje jako częściowy zwrot kosztów z MKOl.

Umowy sponsorskie wciąż zawierane są na cztery lata, zgodnie z rytmem igrzysk letnich?

Tak, większość kontraktów kończy się po igrzyskach Rio. Wkrótce rozmowy o dalszej współpracy i liczymy na to, że największe polskie firmy będą wspierać ruch olimpijski. Potrzeby rosną, w tym czteroleciu mamy już dziesięć imprez, na które PKOl musiał i musi zorganizować wyjazd i start reprezentacji: igrzyska letnie i zimowe, młodzieżowe igrzyska letnie i zimowe, do tego cztery olimpijskie festiwale młodzieży Europy, doszły także igrzyska europejskie i nowość – światowe igrzyska sportów plażowych w 2017 r.

Umowa ze sponsorem strategicznym PKOl, firmą Kulczyk Investments, też kończy się w 2016 r. Brak Jana Kulczyka coś zmieni?

Nagła śmierć Jana Kulczyka wywołała ogromny żal, nie tylko dlatego, że był właścicielem firmy będącej najważniejszym sponsorem PKOl. Dr Kulczyk był człowiekiem, który chciał bardzo wiele zrobić dla polskiego sportu. Mimo jego śmierci zobowiązania firmy przetrwały, współpraca ze spadkobiercami i osobami zarządzającymi firmą jest bardzo dobra. Za wcześnie mówić, co będzie dalej, ale oczywiście będziemy na ten temat w stosownym czasie rozmawiać.

Zatem pod choinkę nie trzeba życzyć wam dodatkowego worka pieniędzy?

Polski Komitet Olimpijski kończy rok 2015 z dodatnim bilansem, nie mamy żadnych zaległości finansowych. Najbardziej życzymy sobie sukcesów sportowców w Rio.

Rz: Czy polska reprezentacja olimpijska ma za co polecieć na igrzyska do Rio de Janeiro?

Adam Krzesiński: Ten temat jest poruszany od dawna, więc odpowiadam jasno: ma za co polecieć do Rio i tam poleci. Zwracaliśmy tylko uwagę, że ceny biletów w okresie igrzysk bardzo wzrosły. Dmuchając na zimne, mówiliśmy, że może to być pewnym problemem dla PKOl. Jeden bilet w klasie ekonomicznej na trasie Warszawa–Rio–Warszawa kosztuje 13–14 tys. zł. Jeśli reprezentacja będzie liczyć ok. 350–400 osób, do tego nie wszyscy sportowcy mogą lecieć w klasie ekonomicznej, to w sumie wychodzą ogromne pieniądze, nawet 6–6,5 mln zł.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową