Z Grupy Andre Agassi, w której oprócz Federera i Djokovicia grają jeszcze Matteo Berrettini i Dominic Thiem, awans do półfinału wywalczył już Austriak. Zadecydowało o tym jego zwycięstwo we wspaniałym meczu z Djokoviciem – 6:7 (5-7), 6:3, 7:6 (7-5) – który sam Thiem uznał za być może najlepszy w karierze.
„Jestem tu po to, by wygrać Masters, a nie powtarzać historię z Wimbledonu. Wiem, że po drodze jest mecz z Novakiem, i wiem, jaka jest jego stawka" – mówił Federer. W nawiązaniu do Wimbledonu chodzi oczywiście o wspomnienie z tegorocznego blisko pięciogodzinnego finału, który Serb wygrał po obronie dwóch piłek meczowych (13:12 po tie-breaku w piątym secie).
Spotkanie Djoković – Federer rozpocznie się w londyńskiej O2 Arena o godz. 21 polskiego czasu. Znając klasę i ego obu gwiazdorów, można się spodziewać emocji i wielkiej gry. Odpadnięcie z Masters już po rozgrywkach w grupie byłoby dla obu bolesnym finałem zmagań w cyklu ATP Tour. Jeśli Serb przegra, Rafael Nadal będzie miał już pewność, że zostanie piąty raz liderem rankingu ATP na koniec roku.
Łukasz Kubot i Marcelo Melo też zagrają w czwartek o wszystko z parą Rajeev Ram (USA) – Joe Salisbury (Wielka Brytania). Rozstawieni z nr 2 Polak i Brazylijczyk, by awansować do półfinału, muszą wygrać. Będzie to pierwszy mecz dnia, początek o godz. 13. Z grupy tej awans zapewniony mają już Michael Venus (Nowa Zelandia) i Raven Klaasen (RPA), którzy pokonali Kubota i Melo 6:3, 6:4.
W środę po południu zmierzyli się Rafael Nadal i rewelacja tego sezonu Rosjanin Daniił Miedwiediew. Obaj przegrali pierwsze mecze, byli więc pod presją. Nie wytrzymał jej mieszkający od dawna we Francji Rosjanin, i to nie wytrzymał bardzo spektakularnie. W trzecim secie prowadził 4:0, potem przy stanie 5:1 miał meczbola, a jednak przegrał 7:6 (7-3), 3:6, 6:7 (4-7). Nadal, o którego zdrowie bano się przed turniejem, pokazał hart ducha i wyjątkową odporność, co nie jest niczym niezwykłym, ale w tym momencie budzi szczególny szacunek.