Dobrzy szachiści kładą nacisk na aktywność fizyczną, ja np. pływam i biegam. Generalnie jest to już popularne i doceniane w innych siedzących aktywnościach, takich jak poker czy nawet negocjacje biznesowe. Chodzi o to, żeby mieć wytrzymałość, "jasność myśli" i korygować wady postawy, których łatwo można się nabawić. Dużo szachistów ma predyspozycje do myślenia logicznego, co ułatwia studia matematyczne, ale nie jest to regułą, czego jestem przykładem. Ja z matematyką miłych wspomnień nie mam. Maturę zdałem bez większych "przygód", ale na więcej nie starczyło mi czasu. Na razie stawiam w życiu na szachy. I studiuję na AWF bo to taka uczelnia, gdzie rozumieją sportowca. Znikam np. na trzy tygodnie, a potem nie mam problemów z zaliczeniami, co jest zupełnie naturalne. Mam też niektóre przedmioty takie jak np. psychologia sportu, które uważam są bardzo przydatne w życiu szachisty
Jak zbudować ranking, żeby wejść do światowej czołówki?
To nie jest łatwe, bo im wyższy ranking tym trudniej zdobyć punkty, a łatwiej je stracić. Z przeciwnikiem mojego pułapu rankingowego mogę zarobić albo stracić 5 punktów, a za remis jest zero punktów. Z niższymi rankingami te proporcje zmieniają się na moją niekorzyść, np. z zawodnikiem 2500, czyli arcymistrzem, przy wygranej zarabiam dwa punkty, przy remisie tracę dwa, a w przypadku przegranej tracę siedem. Nie zawsze się wygrywa, a już zwłaszcza czarnymi jest o to trudno przy wyrównanym poziomie. Na olimpiadzie przegrałem partię ze stosunkowo słabszym Portugalczykiem (ale arcymistrzem) i od razu straciłem prawie 8,5 pkt w rankingu. Już rywale z rankingiem 2600 są bardzo trudni do pokonania, bo w zasadzie są to zawodowcy, a przy tym za zwycięstwo dostaje się tylko trzy punkty. Gram w zagranicznych ligach, żeby się rozwijać. Występowałem w ekstralidze francuskiej, niemieckiej Bundelidze i ekstralidze czeskiej. Teraz z braku czasu chyba tylko w niemieckiej zagram i jeden weekend (trzy mecze) w lidze polskiej. Na razie mama wspiera mnie finansowo, więc sobie jakoś radzę, chociaż nie mogę sobie pozwolić na wszystko, czego bym potrzebował. Wbrew pozorom bycie zawodowym szachistą jest kosztowne, ale jakbym podwyższył ranking jeszcze o 30 punktów to byłbym zapraszany na lepiej opłacane turnieje.
We wrześniu pokonał pan Siergieja Kariakina w szachach szybkich.
Zostałem zaproszony przez Amerykanów do turnieju komputerowego przed kamerami - Speed Chess Championship 2018. Wygrałem z Rosjanami: z Karjakinem, a potem jeszcze z Aleksandrem Griszczukiem dzięki czemu awansowałem do półfinału, który się dopiero odbędzie i będę walczył z Wesleyem So z USA. Zapraszam do kibicowania na www.chess.com. Jest to jednak po części zabawa w szachy szybkie i błyskawiczne, a w tym liczy się też szybkie i celne klikanie. Niejednokrotnie przy pośpiechu zdarzają się pomyłki i ktoś nie trafia w zamierzone pole. W dramatycznym meczu z Griszczukiem, przegrywałem dwoma punktami i zostało 5 minut do końca. Udało mi się trochę szczęśliwie wygrać trzy partie z rzędu i "w czasie", dzięki czemu wygrałem mecz. Mój przeciwnik po meczu zachował się bardzo fair, pomimo tego że musiał to dla niego być bardzo bolesna porażka. Szachiści mają zwyczaj grymaszenia, przewracania oczami, to chyba trochę taka gra psychologiczna. Oczywiście, w pierwszym odruchu każdy broni swojego ego, ale potem po turnieju przychodzi czas na obiektywną analizę.