Zimna kalkulacja

Proces wyboru gospodarza zimowych igrzysk 2026 wchodzi w decydującą fazę. Nie wiadomo tylko, czy ktokolwiek z obecnych kandydatów zostanie w grze do końca.

Aktualizacja: 08.10.2018 20:13 Publikacja: 08.10.2018 19:54

Zimna kalkulacja

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) odrzucił już kandydaturę Erzurum, motywując to małym doświadczeniem Turków przy organizacji zawodów w sportach zimowych oraz spodziewanymi trudnościami w telekomunikacji i transporcie. Nie pomógł nawet pomysł, by zaoszczędzić i dyscypliny saneczkarskie zorganizować w odległym o 800 km Soczi.

Dla sportu to dobrze, bo wielkie wydarzenia nie powinny służyć umacnianiu wizerunku dyktatorów, nawet jeśli szefem grupy roboczej jest wiceprezes MKOl Juan Antonio Samaranch junior – syn człowieka, który zamienił olimpizm w maszynkę do robienia pieniędzy, a dwie dekady jego prezydencji znaczyły skandale korupcyjne związane z wyborem gospodarzy igrzysk.

Decyzja MKOl może okazać się brzemienna w skutki. Turcja jako jedyny z kandydatów była zdeterminowana, by zorganizować igrzyska. Kraj ten od lat bezskutecznie stara się o piłkarskie mistrzostwa Europy, a Stambuł już pięciokrotnie odpadał z rywalizacji o igrzyska letnie.

Po wcześniejszych rezygnacjach Szwajcarów ze Sionu, Austriaków z Innsbrucku i Grazu oraz Japończyków z Sapporo (zdecydowali się na walkę o igrzyska 2030), na placu boju pozostały kanadyjskie Calgary, Sztokholm wraz z Are oraz Mediolan z Cortiną d'Ampezzo i Turynem. Tyle że żadne z tych miast nie jest do końca przekonane do organizacji drogiej imprezy.

W Calgary, które dało się zapamiętać jako dobry gospodarz igrzysk w 1988 roku, olimpijska idea może upaść już podczas listopadowego referendum, chociaż potencjalni organizatorzy chwalą się np. poparciem miejscowych Indian.

Nie pomogą natomiast dokumenty, jakie niedawno wyciekły z miejscowego ratusza. Wynika z nich, że koszty igrzysk mogą przekroczyć oficjalnie deklarowane 5,3 mld dolarów kanadyjskich (15,3 mld zł). To ważne, bo tutejsi podatnicy, obok przyjemnych wspomnień z 1988 roku, mogą też mieć w pamięci klapę finansową, która nastąpiła po letnich igrzyskach w Montrealu (1976). Plan wydatków przekroczono wówczas o blisko 800 procent, a spłata zobowiązań zajęła trzydzieści lat.

W ostatnich dekadach koszty igrzysk regularnie rozsadzały ogłaszane uprzednio budżety, zaś długi spadały na miasta-organizatorów. Po igrzyskach 2014 w Soczi (Rosjanie wydali ponad 50 mld USD) MKOl przyjął 40-punktową „Agendę 2020", którą przedstawił jako reformę ruchu olimpijskiego. Zadeklarowano obniżenie kosztów organizacji igrzysk, poprawę przejrzystości finansowania, maksymalne wykorzystanie istniejącej infrastruktury i wznoszenie obiektów tymczasowych, których po igrzyskach nie trzeba będzie utrzymywać, a także dopuszczenie do organizacji części konkurencji w innym miejscu (nawet w innym kraju). Kontrakty, które MKOl podpisuje z miastami-gospodarzami, mają zostać upublicznione, a prezentacja kandydatur ograniczona do kilku okazji, co ma zmniejszyć koszty podróży i lobbingu.

Jednak większość z czterdziestu rekomendacji ma charakter ogólny: „blisko współpracować", „wzmocnić relacje", „ustanowić ramy" etc. Tu minimalizować, a tam maksymalizować.

Niebawem okaże się, czy te deklaracje przekonają Kanadyjczyków. Włochów nie przekonały – Mediolan i Cortina d'Ampezzo nie uzyskały finansowego poparcia władz centralnych, a po ambicjonalnej kłótni z Mediolanem z olimpijskiego triumwiratu wycofał się Turyn, gdzie pamięć o igrzyskach z 2006 roku jest w miarę świeża.

Także plany Sztokholmu mogą pozostać na papierze – przy braku poparcia politycznego i obywatelskiego. Stolica Szwecji przez chwilę brała udział w rywalizacji o zimowe igrzyska 2022, jednak wycofała się, podobnie jak Monachium, Oslo, Lwów i – po wymuszonym referendum – Kraków.

Takie plebiscyty dotychczas zawsze kończyły olimpijskie marzenia komitetów organizacyjnych. Całkowity budżet krakowskich igrzysk miał zamknąć się kwotą ok. 17 mld złotych, co najwyraźniej przyprawiło rozsądnych krakowskich mieszczan o ból głowy. Skończyło się na wydaniu kilkudziesięciu milionów – m.in. na przygotowanie dokumentów aplikacyjnych i działalność Komitetu Konkursowego Kraków 2022.

Wówczas na placu boju pozostały tylko Ałmaty i Pekin – dwa miasta, w których mieszkańców nie pyta się o zdanie. W efekcie za niespełna cztery lata olimpijczycy spotkają się w Chinach. To, gdzie pojadą za kolejne cztery, okaże się w 2019 roku.

Kalendarz na najbliższe miesiące przewiduje wizyty studyjne i prezentacje gwarancji finansowych. Głosowanie nad wyborem gospodarza igrzysk 2026 odbędzie się na sesji MKOl 11 września – pod warunkiem że do 12 kwietnia wpłyną dokumenty aplikacyjne.

Sport
Igrzyska w Paryżu w mętnej wodzie. Sekwana wciąż jest brudna
Sport
Paryż przed igrzyskami olimpijskimi pozbywa się bezdomnych? Aktywiści oburzeni
IGRZYSKA OLIMPIJSKIE
Pomruk rewolucji. Mistrzowie z Paryża po raz pierwszy dostaną pieniądze za złoto
Olimpizm
Leroy Merlin wchodzi na nowy rynek. Wykończy mieszkania medalistów z Paryża
Sport
Francuzi podzieleni w sprawie Rosjan. Mer Paryża kontra Emmanuel Macron