Burza w mózgu włoskiego dziedzica

W Madrycie kształtuje się przyszłość futbolu. Przedstawiciele europejskich klubów spotkali się, by debatować nad nowym formatem najważniejszych rozgrywek – Ligi Mistrzów.

Aktualizacja: 07.05.2019 21:21 Publikacja: 07.05.2019 19:28

Burza w mózgu włoskiego dziedzica

Foto: Stock Adobe

Europejska Federacja Piłkarska (UEFA) jakiś czas temu przedstawiła swoją propozycję. Działacze, ratując się przed rokoszem najbogatszych i najpotężniejszych klubów, groźbą utworzenia przez nie na własną rękę Superligi, forsują projekt z czterema ośmiozespołowymi grupami, a nie ośmioma czterozespołowymi jak dotychczas.

Takie rozwiązanie miałoby zapewnić większą liczbę meczów. Zamiast sześciu gwarantowanych spotkań w grupie każdy klub rozgrywałby 14 meczów. Powód jest oczywisty – pieniądze.

Aby jednak Liga Mistrzów w nowym formacie – według projektu po raz pierwszy miałaby zostać rozegrana w sezonie 2024/2025 – mogła się ziścić, UEFA szuka wolnych terminów w napiętym do granic możliwości kalendarzu. A terminów nie widać. Poważnie rozpatrywany jest ponoć pomysł, by ograniczyć domowe ligi, a niektóre spotkania nowej Champions League rozgrywać w weekendy.

Długo na straży starego porządku, chroniącego mniej zamożnych, stało stowarzyszenie europejskich klubów ECA. Jednym z jego wiceprezesów jest obecny w Madrycie właściciel Legii Warszawa Dariusz Mioduski.

Kiedy jednak latem zeszłego roku szefem ECA został prezes Juventusu Andrea Agnelli, organizacja ta zaczęła mocniej przeć w kierunku zamkniętej dla maluczkich ligi, skupiającej wyłącznie najbogatszych. Agnelli nie przejmuje się zbytnio krytyką i otwarcie mówi, że przyszłością europejskiej piłki jest Superliga.

Przedstawiciel czwartego pokolenia właścicieli zarówno giganta motoryzacyjnego Fiat, jak i piłkarskiego potentata, czyli Juventusu, w wywiadzie, którego udzielił w zeszłym roku angielskiemu „Guardianowi", mówił: – A dlaczego nie zdecydować, że kluby grające w powiększonej Lidze Mistrzów, w krajowych rozgrywkach wystawiać będą drużyny do lat 21 albo 23? To oczywiście tylko burza mózgów, wciąż nie ma konkretnego projektu.

To, co niedawno było jeszcze tylko burzą w mózgu włoskiego dziedzica fortuny, dziś już jest propozycją UEFA, co tylko pokazuje, jaką siłą dysponują najbogatsze kluby i jak przerażona jest ta organizacja możliwością utraty swoich kur znoszących złote jaja.

Nie jest jeszcze jasne, na jakich zasadach miałyby odbywać się kwalifikacje do nowej Ligi Mistrzów, gdyż wciąż nie wiadomo, w jakiej formie i czy w ogóle przetrwają ligi krajowe. W propozycji UEFA także nie ma na ten temat słowa.

Agnelli sugerował wielokrotnie, że jednym z pomysłów jest, aby zaledwie osiem miejsc w 32-zespołowej Lidze Mistrzów było przedmiotem rywalizacji. Z rozgrywkami żegnałyby się rokrocznie po dwie najgorsze drużyny w każdej z czterech ośmiozespołowych grup. Innymi słowy, dla Barcelony, Realu czy Manchesteru City nowa Liga Mistrzów byłaby dana na zawsze – a przynajmniej dopóki nie wydarzy się katastrofa.

Spotkanie w Madrycie zorganizowało stowarzyszenie European Leagues, czyli ciało skupiające przedstawicieli najsilniejszych lig europejskich. UEFA wciąż liczy, że pójście na tak mocne ustępstwa sprawi, że kluby zorganizują Superligę pod jej egidą, gdyż w przeciwnym wypadku krajowe ligi (oraz mniejsze kluby) będą zagrożone wyginięciem albo kompletną marginalizacją.

We wtorek uczestnicy spotkania dyskutowali między sobą. Dziś mają się spotkać z prezydentem UEFA Aleksandrem Ceferinem, który wystąpi później na konferencji prasowej.

Agnelli nawoływał przedstawicieli klubów, by do Madrytu nie jechali, a jeśli już – jak Mioduski – się na to zdecydują, aby broń boże niczego nie podpisywali. Prezes i właściciel Juventusu zapowiedział już na początek czerwca (6–7) zgromadzenie na Malcie, podczas którego kluby mają się dowiedzieć, jak wygląda stan prac nad reformą. A Ceferin i UEFA grzecznie czekają i starają się możnym zbytnio nie przeszkadzać.

Europejska Federacja Piłkarska (UEFA) jakiś czas temu przedstawiła swoją propozycję. Działacze, ratując się przed rokoszem najbogatszych i najpotężniejszych klubów, groźbą utworzenia przez nie na własną rękę Superligi, forsują projekt z czterema ośmiozespołowymi grupami, a nie ośmioma czterozespołowymi jak dotychczas.

Takie rozwiązanie miałoby zapewnić większą liczbę meczów. Zamiast sześciu gwarantowanych spotkań w grupie każdy klub rozgrywałby 14 meczów. Powód jest oczywisty – pieniądze.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową