To jego partner z Mercedesa Nico Rosberg, który w zeszłym roku grał drugie skrzypce w zespole i doszedł do głosu dopiero gdy Hamilton zapewnił już sobie mistrzostwo świata, w tegorocznej rywalizacji nie schodzi z najwyższego stopnia podium.
Niemiec perfekcyjnie wykorzystuje okazję do zbudowania przewagi nad Hamiltonem i chociaż na razie wszystko idzie po jego myśli, przyznaje, że nie w głowie mu jeszcze myśl o triumfie w całych mistrzostwach.
– To dopiero początek najdłuższego sezonu w historii – mówi Rosberg, który po trzech zwycięstwach ma już na koncie 17 wygranych Grand Prix w karierze – najwięcej wśród kierowców, którzy nigdy nie zdobyli tytułu.
Powrót Grand Prix Niemiec i pierwsza wizyta w Azerbejdżanie, gdzie w czerwcu odbędą się zawody o Grand Prix Europy, sprawiają, że w sumie będzie aż 21 wyścigów i Hamilton będzie miał jeszcze wiele okazji, by odrobić straty.
Urzędujący mistrz nie zapomniał, jak się jeździ. W dwóch pierwszych rundach to on wygrywał kwalifikacje, ale tracił inicjatywę już na samym starcie wyścigów.