Biel i amarant, jak na sztandarach

Gedania to polski klub sportowy w zdominowanym przez Niemców Gdańsku i ewenement w historii tego miasta.

Aktualizacja: 19.04.2016 20:23 Publikacja: 19.04.2016 19:34

Janusz Trupinda, "KS GEDANIA – klub gdańskich Polaków (1922–1953)", Wydawnictwo Oskar

Janusz Trupinda, "KS GEDANIA – klub gdańskich Polaków (1922–1953)", Wydawnictwo Oskar

Foto: Rzeczpospolita

Janusza Trupindę znałem dotychczas jako autora prac naukowych o zakonie krzyżackim i jego zamkach w Prusach. To, co napisał w książce „KS Gedania – klub gdańskich Polaków (1922–1953)", jest fascynującą opowieścią o mieście i jego polskich mieszkańcach w trudnych czasach. Boisko klubu, poświęcone w październiku 1926 roku, stało się od tamtej pory aż do wojny miejscem nie tylko zawodów sportowych, ale i manifestacji patriotycznych gdańskich Polaków.

Barwy Gedanii też nie były przypadkowe: biel i amarant, jak na polskich wojskowych sztandarach i wyłogach żołnierskich mundurów. I grali w takich strojach także wtedy, kiedy po roku 1933 w Gdańsku rządził już gauleiter Albert Forster, a na ulicach powiewały sztandary ze swastyką.

Członkowie Gedanii wykazywali się patriotyzmem i odwagą. W roku 1929, po finałowym meczu o puchar Zoppoter Kurverwaltung, w którym Gedania pokonała niemiecką drużynę z Nowego Portu 5:2, niemieccy kibice zaatakowali Polaków i sędziego nożami. W innym meczu tych zespołów niemiecki sędzia nie reagował, kiedy faulowano kolejnych polskich zawodników tak, że połowa drużyny nie nadawała się do gry.

W roku 1930 Gedania miała około 800 członków i pod względem liczebności zajmowała pierwsze miejsce wśród klubów Gdańska. Cierpiała jednak na brak funduszy. Długo nie miała własnego boiska ani hali. Sekcję wiodącą tworzyli oczywiście piłkarze, ale byli też bokserzy, tenisiści, pływacy, lekkoatleci, strzelcy... Organizowano wigilie, wieczorki taneczne, loterie.

W latach 30., kiedy Polacy w Gdańsku coraz częściej stawali się obiektem niemieckich ataków, Gedanię wspierały finansowo polskie instytucje w Wolnym Mieście Gdańsku (Komisariat Generalny RP, Dyrekcja Okręgowa Kolei Państwowych, Urząd Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskowego).

Wojciech Najsarek, zawiadowca stacji Gdańsk-Westerplatte, pierwsza ofiara II wojny światowej, należał do Gedanii. Podobnie jak trzech cywilnych pracowników broniących Westerplatte i jeden z obrońców Poczty Polskiej.

Po wojnie na gdańskich Polaków patrzono podejrzliwie i gedaniści musieli przechodzić weryfikację. Powołano do życia Lechię, a o Gedanii powoli zapominano (jak o Polonii w Warszawie), mimo że była jeszcze mistrzem okręgu.

W Gedanii boksował pierwszy po wojnie polski mistrz olimpijski Zygmunt Chychła, grał w piłkę reprezentacyjny obrońca Roman Korynt. Niedaleko stadionu mieszkał Guenter Grass. Niewykluczone, że oglądał mecze Gedanii.

Książka Janusza Trupindy jest lekturą obowiązkową dla każdego, kto widzi w sporcie coś więcej niż tylko wyniki.

Janusza Trupindę znałem dotychczas jako autora prac naukowych o zakonie krzyżackim i jego zamkach w Prusach. To, co napisał w książce „KS Gedania – klub gdańskich Polaków (1922–1953)", jest fascynującą opowieścią o mieście i jego polskich mieszkańcach w trudnych czasach. Boisko klubu, poświęcone w październiku 1926 roku, stało się od tamtej pory aż do wojny miejscem nie tylko zawodów sportowych, ale i manifestacji patriotycznych gdańskich Polaków.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową