Wieczór prawdy Guardioli

Manchester City ma dziś szansę pokazać, że jest gotów na rzeczy wielkie. O półfinał walczy z Tottenhamem. Liverpool poleciał do Porto. Wystarczy, że znów tam nie przegra.

Aktualizacja: 16.04.2019 21:27 Publikacja: 16.04.2019 20:25

Sergio Agüero w pierwszym meczu z Tottenhamem nie strzelił karnego

Sergio Agüero w pierwszym meczu z Tottenhamem nie strzelił karnego

Foto: AFP

– Kiedy nie gramy dobrze, mówię o tym otwarcie. Ale teraz tego nie czuję. To był świetny mecz w naszym wykonaniu, dopuściliśmy rywali do zaledwie kilku sytuacji – tą wypowiedzią Pep Guardiola zaskoczył wszystkich po ubiegłotygodniowej porażce w Londynie 0:1.

Kibice widzieli co innego. Manchester City nie wykorzystał rzutu karnego ani faktu, że kontuzji doznał największy gwiazdor przeciwników Harry Kane (nie pomoże Tottenhamowi także w rewanżu), oddał tylko dwa celne strzały i przegrał po bramce Sona Heung-mina. Znów nie potrafi sprostać roli faworyta.

Na ten problem zwrócił uwagę Ilkay Guendogan.

– Mam wrażenie, że ciągle nie radzimy sobie z tremą. Dopóki nie pozbędziemy się nerwów w ważnych spotkaniach, nie możemy być nazywani wielką drużyną – nie szczędzi gorzkich słów sobie i swoim kolegom pomocnik reprezentacji Niemiec.

Przed rokiem piłkarze Guardioli przeżyli – także w ćwierćfinale LM – koszmarny wieczór na Anfield. Przegrali z Liverpoolem 0:3, ale gdy w rewanżu już po dwóch minutach objęli prowadzenie, wydawało się, że są w stanie odrobić straty. Nic bardziej mylnego. Liverpool dotrwał do przerwy, a później zadał dwa ciosy, po których rzucił gospodarzy na deski. Czy Guardioli udało się wyciągnąć wnioski z tej bolesnej lekcji?

Odrobienie jednego gola nie powinno być w teorii zadaniem ponad siły jego zawodników. W dziesięciu z 54 meczów w tym sezonie zdobyli pięć lub więcej bramek. Ale Katalończyk bagatelizuje te statystyki. – Futbol to taka gra, w której możesz oddać 33 strzały i nie awansować, a trafisz raz i wejdziesz do finału – przypomina.

Guardiola zdaje sobie sprawę z oczekiwań, jakie z jego zatrudnieniem wiązali kibice. Przychodził, by wygrać Ligę Mistrzów. – Przeżywałem to już w Monachium, Przez trzy sezony zdobyliśmy wszystko oprócz Champions League, i ogłoszono wielką porażkę. Chcę sięgnąć wreszcie po puchar, ale dla mnie istotniejszy jest styl – by zespół grał tak jak przez ostatnie 20 miesięcy.

City wciąż mogą skończyć sezon z czterema – lub jak woli powtarzać Guardiola, doliczając Tarczę Wspólnoty pięcioma – trofeami. Puchar Ligi Angielskiej już mają. Dwa mecze z Tottenhamem (drugi w sobotę wielkanocną w lidze, także przed własną publicznością) mogą jednak pozbawić ich trofeów najcenniejszych.

– Jeśli nie odniesiemy dwóch zwycięstw, stracimy szansę nie tylko na Champions League, ale również na obronę mistrzostwa – nie ma wątpliwości Guardiola. – Zazwyczaj 84–85 punktów wystarczało do tytułu, ale w tym roku mamy niewiarygodnego konkurenta. I my, i Liverpool na mistrzostwo zasłużyliśmy.

Liverpool poleciał do Porto z solidną, ale niczego nierozstrzygającą, dwubramkową zaliczką. Wystarczy, że podtrzyma tradycję i z portugalską ekipą nie przegra (podobnie jak we wcześniejszych siedmiu spotkaniach). Juergen Klopp zaczyna trzecią setkę meczów na ławce Liverpoolu. Odniósł 112 zwycięstw, doznał 36 porażek.

– Lubię ich oglądać. Czasem grają jak najlepszy zespół na świecie. Trudno o większą motywację niż walka z nimi o półfinał – podkreśla trener Porto Sérgio Conceiçao. A jego piłkarze przekonują, że wymazali już z głów zeszłoroczną klęskę 0:5 w 1/8 finału i nie kieruje nimi pragnienie zemsty.

> LIGA MISTRZÓW – REWANŻE 1/4 FINAŁU

>Środa

Manchester City – Tottenham (21.00, TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport Premium 2); pierwszy mecz 0:1

Porto – Liverpool (21.00, Polsat Sport Premium 1); 0:2

– Kiedy nie gramy dobrze, mówię o tym otwarcie. Ale teraz tego nie czuję. To był świetny mecz w naszym wykonaniu, dopuściliśmy rywali do zaledwie kilku sytuacji – tą wypowiedzią Pep Guardiola zaskoczył wszystkich po ubiegłotygodniowej porażce w Londynie 0:1.

Kibice widzieli co innego. Manchester City nie wykorzystał rzutu karnego ani faktu, że kontuzji doznał największy gwiazdor przeciwników Harry Kane (nie pomoże Tottenhamowi także w rewanżu), oddał tylko dwa celne strzały i przegrał po bramce Sona Heung-mina. Znów nie potrafi sprostać roli faworyta.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sport
Czy Witold Bańka krył doping chińskich gwiazd? Walka o władzę i pieniądze w tle
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Sport
Chińscy pływacy na dopingu. W tle walka o stanowisko Witolda Bańki
Sport
Paryż 2024. Dlaczego Adidas i BIZUU ubiorą polskich olimpijczyków
sport i polityka
Wybory samorządowe. Jak kibice piłkarscy wybierają prezydentów miast
Sport
Paryż 2024. Agenci czy bezdomni? Rosjanie toczą olimpijską wojnę domową