W lekkoatletyce lista Athletics Integrity Unit zawiera kilkadziesiąt nazwisk zawodników, których dyskwalifikacje kończą się przed 29 czerwca 2021 r. (termin uzyskiwania olimpijskich minimów). Teoretycznie o igrzyska mogliby powalczyć brązowa medalistka mistrzostw świata w rzucie oszczepem (2013) Rosjanka Maria Abakumowa, halowa wicemistrzyni Europy w biegu na 60 m (2017) Ukrainka Ołesia Powch czy jej rodaczki, medalistki halowych mistrzostw świata w pięcioboju (2016) Anastazja Mochniuk i Alina Fiodorowa.
– Dyskwalifikacja jest czasowa, niepowiązana z konkretnymi zawodami. Jeśli kończysz karę, możesz rywalizować – przypomina przewodniczący Światowej Agencji Antydopingowej (WADA) Witold Bańka.
W podnoszeniu ciężarów reprezentantów Polski, którzy mogliby zyskać na zmianie terminu najważniejszej imprezy czterolecia, jest co najmniej trzech. W najbliższych miesiącach dyskwalifikacje kończą się ciężarowcom Adrianowi i Tomaszowi Zielińskim oraz Osetyjczykowi Arsenowi Kasabijewowi. Starszy z braci Zielińskich Adrian, mistrz olimpijski z Londynu (2012), informację o przygotowaniach do igrzysk dementuje.
Powrót skazanych to jedno, ale problemów jest więcej. Epidemia sprawiła, że działalność ograniczyły krajowe agencje antydopingowe. Sportowców w ogóle nie testują Hiszpanie, Kanadyjczycy, Chińczycy czy Rosjanie. Ci ostatni co najmniej do końca kwietnia.
Żadnej kontroli od momentu wprowadzenia w kraju stanu zagrożenia epidemicznego nie przeprowadziła Polska Agencja Antydopingowa (POLADA), choć w normalnym miesiącu pracy robi ich nawet 350–400.