Głosowanie w Strasburgu podczas spotkania Komitetu Rady Europy ds. WADA (CAHAMA) przyniosło zdecydowane zwycięstwo Witolda Bańki. Już w pierwszym głosowaniu zdobył 28 głosów, jego główna rywalka Norweżka Linda Helleland (obecna wiceprzewodnicząca WADA) – 18, minister sportu Belgii Philippe Muyters – 7.
Szef polskiego sportu od wiosny 2017 roku reprezentuje 47 krajów członkowskich Rady Europy w Komitecie Wykonawczym WADA. Wybory nowego szefa agencji odbędą się podczas światowej konferencji antydopingowej (5 do 7 listopada w Katowicach). Witold Bańka zmierzy się z kandydatem reszty świata, Marcosem Diazem z Dominikany, członkiem Rady Fundacji i Komitetu Wykonawczego WADA, przed laty pływakiem długodystansowym.
Czytaj także: Boniek: Mogę być dumny
– Cieszę się z wyboru, bo to oznacza, że ludzie, z którymi rozmawiałem w trakcie kampanii wyborczej, okazali mi zaufanie. Ale to nie oznacza, że już czuję się zwycięzcą, choć mandat, jaki uzyskałem – poparcie Europy – jest potężny. Teraz trzeba pracować dalej, przekonać inne kontynenty, ale to już jest zupełnie inna sytuacja, jestem kandydatem całej Europy. Zdaję sobie sprawę, że walka z dopingiem nie jest sprawą prostą, że jest wiele do zrobienia. WADA popełniała wiele komunikacyjnych błędów, także w komunikacji ze sportowcami. Jeśli dostanę szansę, będę starał się to poprawić, jestem optymistą – powiedział „Rzeczpospolitej" Witold Bańka.
Impulsem do powstania światowej agencji ds. walki z dopingiem stała się głośna afera z lata 1998 roku, gdy policyjne rajdy, przeszukania i aresztowania doprowadziły do ujawnienia ogromnej skali dopingu w kolarstwie, ta dyscyplina stała się przykładem choroby całego sportu.