Zmiany dla większości konkurencji wejdą w życie 1 maja. Wtedy otworzy się okienko, podczas którego będzie można walczyć o olimpijską kwalifikację. Sposoby będą dwa: na podstawie światowego rankingu, który obowiązuje od 2018 roku i można go sprawdzać na stronie internetowej Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF), oraz przez wypełnienie minimum, czyli uzyskanie odpowiedniego wyniku. Ranking miał być decydujący już przy kwalifikacji do MŚ 2019 w Dausze, ale po protestach wielu federacji datę jego wprowadzenia przesunięto.
To zmiana, która ma doprowadzić do tego, że w igrzyskach wezmą udział tylko zawodnicy na odpowiednim poziomie. Przed Rio de Janeiro trzeba było spełnić minimum, a jeśli brakowałoby uczestników danej konkurencji, to IAAF miał prawo doprosić najlepszych z pozostałych, uwzględniając też maksymalne kwoty przysługujące krajom.
Koniec turystów
W Rio w zawodach wzięło udział aż 2283 lekkoatletów, a dla wielu z nich najważniejszy był sam występ. Olimpijczycy często osiągali bardzo słabe wyniki. Na 200 m minimum wynosiło 20,50 s, a wielu zawodników kończyło biegi w eliminacjach z czasem powyżej 21 s, a Theo Piniau z Papui-Nowej Gwinei wpadł na metę niemal dwie sekundy po zwycięzcy swojego biegu eliminacyjnego. Z kolei Houleye Ba z Mauretanii (cała reprezentacja liczyła dwie osoby) na 800 m uzyskała w eliminacjach czas 2,43.52, czyli ponad 40 sekund gorszy, niż wynosiło minimum.
Teraz system ma być szczelniejszy, a sportowców mniej, za to lepszych. W zawodach w Tokio uczestniczyć będzie nie więcej niż 1900 lekkoatletów: według założeń do igrzysk w 2020 roku połowa sportowców zakwalifikuje się na podstawie światowego rankingu, a połowa na podstawie uzyskanego minimum.
– Podstawą kwalifikacji na igrzyska i potem na kolejne imprezy mistrzowskie ma być ranking. To na tej podstawie ma awansować większość zawodników. To dobre rozwiązanie, bo unikamy plagi podejrzanych rezultatów. Zawodnicy robili minima nie wiadomo gdzie, a potem na igrzyskach startowali dużo gorzej, niż wskazywałby na to wynik z sezonu. W konkurencjach technicznych, gdzie są 32 miejsca, na pewno przyjadą najlepsi. System minimów wypychał niektóre osoby, wypierane przez tych, którzy wynik osiągnęli lżejszym sprzętem albo polecieli dalej z wiatrem. Zmiany mają ograniczyć przyjazdy olimpijskich turystów – mówi „Rzeczpospolitej" Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą, dziś wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki (PZLA).