Wszystko wskazuje, że Rosja zostanie tymczasowo zawieszona, aż do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy. Głosować ma 26 członków Komitetu Wykonawczego IAAF, decyduje zwykła większość. Szef światowej lekkoatletyki Sebastian Coe nie pojechał do Monaco, gdzie znajduje się siedziba IAAF, pozostał w Londynie ze swymi prawnymi doradcami. Głosowanie odbędzie się po telekonferencji. Coe nie będzie głosował (jego głos rozstrzygnie tylko w przypadku remisu), podobnie jak rosyjski członek Komitetu Wykonawczego Michaił Butow.

Sprawa jest chyba przesądzona, gdyż żaden z działaczy nie powiedział ani jednego słowa w obronie Rosji, a i z Moskwy dochodzą pojednawcze sygnały. Minister sportu Witalij Mutko (sam zamieszany w aferę) stwierdził, że Rosja nie zamierza bojkotować igrzysk w Rio, nawet jeśli rosyjscy lekkoatleci w nich nie wystartują z powodu kary za doping. Jurij Borżakowski, szef trenerów Rosyjskiej Federacji Lekkoatletycznej przyznał, że należy zaakceptować każdy wyrok.

Rosjanie przesłali w czwartek wieczorem - zgodnie z ultimatum IAAF - swoje stanowisko, ale jego treść do dzisiejszych rozstrzygnięć pozostaje tajna. Wszystko jednak wskazuje, że jest bardzo ugodowe, bo Rosja chce za wszelką cenę uniknąć wykluczenia swoich lekkoatletów z przyszłorocznych igrzysk w Rio.