Wtorkowa awantura w Sejmie swoim klimatem przypomina wydarzenia sprzed kilku lat, gdy doszło do blokady mównicy, a później wielotygodniowej okupacji sali posiedzeń Sejmu. Tym razem zaczęło się od wypowiedzi prowadzącego obrady wicemarszałka Sejmu Ryszarda Terleckiego. – Z pewną przykrością stwierdzam, że na sali wśród posłów Lewicy i PO są posłowie, którzy mają maseczki ze znakami do złudzenia przypominającymi symbole Hitlerjugend i SS – powiedział przed planowaną na 10.00 informacją minister Marleny Maląg o realizacji programu „Za życiem". Do przepychanek i blokady mównicy doszło w chwili, gdy posłanka Joanna Scheuring-Wielgus chciała złożyć wniosek o procedowanie projektu Lewicy, który zakłada liberalizację zasad legalnej aborcji. Wokół prezesa PiS politycy jego partii utworzyli kordon, a później interweniowała straż marszałkowska. Po kilku minutach opozycja odstąpiła od blokady i posiedzenie Sejmu potoczyło się dalej bez większych przeszkód. Wicemarszałek Terlecki zdążył jednak usunąć z posiedzenie posła Sławomira Nitrasa i Klaudię Jachirę z KO. Decyzję Terleckiego podtrzymała później Komisja Regulaminowa Sejmu.

Poszerzone postulaty

Przed planowanym na środę strajkiem odbyła się konferencja Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. – Chcemy dymisji rządu i powołujemy Radę Konsultacyjną, tak jak na Białorusi – powiedziała Marta Lempart, jedna z liderek Strajku. Przedstawia też szereg postulatów, które wykraczają poza kwestię aborcji i dotyczą między innymi praworządności, ochrony zdrowia i wsparcia gospodarczego w kontekście pandemii koronawirusa. – Chcemy prawdziwego Trybunału Konstytucyjnego, chcemy prawidłowego Sądu Najwyższego, chcemy prawdziwego rzecznika praw obywatelskich, chcemy nowelizacji budżetu, chcemy kasy na ochronę zdrowia, chcemy kasy dla pracowników, chcemy pomocy dla przedsiębiorców, chcemy pomocy dla sektora kultury, chcemy pełni praw kobiet, chcemy legalnej aborcji, chcemy edukacji seksualnej, chcemy antykoncepcji – wymieniała Lempart. Zapowiedziana przez nią Rada Konsultacyjna ma się składać z osób zaufania publicznego, a jej celem ma być wypracowanie tego, jak ma „wyglądać nowa Polska".

Kaczyński o powszechnym niebezpieczeństwie

Politycy Zjednoczonej Prawicy we wtorek ostro i jednoznacznie wypowiadali się o protestujących. – Wydaje mi się, że tu jest coś nie tak. Myślę, że warto się przyjrzeć temu zjawisku – dlaczego bardzo młodzi, niepełnoletni ludzie, niepełnoletnie dziewczyny, są w sposób bardzo agresywny wypuszczane na ulice – powiedział wiceszef MON Marcin Ociepa z Porozumienia w programie „Tłit WP". W podobnym tonie wypowiadała się we wtorek rzeczniczka PiS Anita Czerwińska. – Jedynym postulatem jest to, żeby robić burdy na ulicach, profanować świątynie, zakłócać msze święte, niszczyć mienie publiczne i prywatne. To są postulaty. Na pewno nie będziemy szli krok wstecz – tak o postulatach prostujących na ulicach w trakcie konferencji prasowej w Sejmie mówiła rzecznik PiS. Politycy PiS zapewniali też, że program „Za życiem" zostanie poszerzony. A wcześniej premier Mateusz Morawiecki deklarował, że chce, by badania prenatalne objęły wszystkie kobiety. Morawiecki odwoływał się też do „milczącej większości" i apelował o uspokojenie sytuacji w Polsce. Premier zwracał też uwagę na trudną sytuację epidemiologiczną oraz na to, że wyrok TK nie dotyka kwestii zdrowia i życia kobiety.

PiS mimo wewnętrznego zaniepokojenia w partii i konsternacji rozwojem sytuacji liczy na to, że po pewnym czasie protesty osłabną, a żadne radykalne ruchy ze strony większości sprawującej władzę nie są potrzebne.

Do sprawy we wtorek późnym wieczorem odniósł się prezes PiS Jarosław Kaczyński. – W świetle konstytucji nie mogło być innego orzeczenia TK ws. aborcji eugenicznej. Ten wyrok stał się pretekstem do gwałtownych wystąpień społecznych. Te demonstracje będą kosztowały życie wielu ludzi. Odbywają się w ciężkiej fazie epidemii. Demonstrujący wprowadzają niebezpieczeństwo powszechne, a więc dopuszczają się przestępstwa. Odrzucenie systemu moralnego głoszonego przez Kościół prowadzi do nihilizmu. Ten nihilizm właśnie widzimy w demonstracjach – powiedział Kaczyński w specjalnym oświadczeniu. Jak podkreślił, „trzeba bronić kościołów za wszelką cenę".