Marta Lempart twierdzi, że obecne masowe protesty nie są niezgodne z przepisami. Zakaz zgromadzeń powyżej 5 osób, obowiązujący z powodu epidemii koronawirusa, został wprowadzony nie w ramach stanu wyjątkowego, ale za pomocą rozporządzenia.
Zdaniem działaczki powodem wyjścia kobiet i popierających ich mężczyzn na ulice był fakt, że rządzący wraz z Kościołem weszli w ich życie i narzucają im swoje poglądy, czego przejawem ma być wyrok TK, oceniający jako niezgodną z konstytucja przepis zezwalający usunięcie ciąży z powodu trwałego i poważnego upośledzenia płodu.
Wśród protestujących, uważa Lempart, jest bardzo wielu katolików, "naprawdę wkurzonych na instytucję kościelną".
- Na moje oko to właśnie katolicy protestują w tym momencie. Na moje oko, wśród osób, które teraz się organizują i mają dość, są katolicy - mówiła.
To rządzący będą odpowiadać za ewentualny wzrost zakażeń po protestach - uważa Marta Lempart. Szczególną wine ma ponosić za to prezes PiS Jarosław Kaczyński.