– Przede wszystkim zależy nam na dotarciu do prawdy – mówi Jerzy Tyc, szef Stowarzyszenia Kursk. W związanym z Kremlem portalu informacyjnym Sputnik ogłosił, że wystąpi do władz Krakowa o zgodę na budowę pomnika upamiętniającego sowieckich i polskich saperów, którzy rozminowali miasto w 1945 roku.
Idea prosto z Moskwy
Stowarzyszenie dotąd było najbardziej znane z opieki nad cmentarzami żołnierzy Armii Czerwonej i z remontu sowieckich pomników. Pomysł, by zajęło się budową nowego, narodził się w Moskwie. Tam w siedzibie Rosyjskiego Stowarzyszenia Wojskowo-Historycznego odbyła się debata „Rola radzieckich saperów i polskich członków ruchu oporu w rozminowaniu Krakowa zimą 1945 roku". Tyc był jedynym gościem z Polski.
W rozmowie z „Rzeczpospolitą" mówił, że nigdy nie badał sprawy wyzwolenia Krakowa i nie jest w stanie z pełną odpowiedzialnością stwierdzić, jak było naprawdę. Jednak nie ukrywa, że przekonują go argumenty, które usłyszał podczas spotkania w Moskwie.
– Wybraliśmy jednego rosyjskiego historyka Antona Żełagina, który przyjrzy się archiwom i porozmawia ze świadkami. Jego zadaniem będzie udokumentowanie, że wydarzenia okazywane w PRL rzeczywiście miały miejsce – mówi Jerzy Tyc.
Legenda komunistów
A w PRL historia rzekomo cudownego ocalenia Krakowa była wyjątkowo nagłaśniana przez propagandę. W stolicy Małopolski stanął pomnik marszałka Iwana Koniewa, autora „specjalnego manewru", który pozwolił ochronić skarby architektury. Sam marszałek w swoich wspomnieniach pisał, że celem natarcia jego wojsk było „uratowanie miasta" i jego „drogocennych zabytków" przed „całkowitym zniszczeniem", jako że „większość budynków była zaminowana".