Ulice starej kasby stromymi kaskadami schodzą w dół do zatoki. Meandry zaułków odsłaniają co chwilę jakąś wiekową bramę, podparte grubymi belkami orientalne wykusze, schowane w cieniu bram zakłady stolarskie, sklepiki, maleńkie kawiarenki. Wokół tłum ludzi, krzyczące dzieci, przemykające koty, na ulicach śmieci, na ścianach szesnastowiecznych kamienic pomazane sprejem graffiti. Ktoś wyciąga nas na dach; o tu, na wzgórzu, dawna cytadela. Lokalny bej miał tu wenecką armatę, która strzegła miasta od strony morza, więc Francuzi próbowali je zdobyć od strony lądu. A tu w dół labirynt wąskich uliczek, które oplatały wzgórze jak sieć z delikatnego jedwabiu.

Algier to głównie dzieło Francuzów. Szerokie ulice nowego miasta, jakby przeniesione z Paryża kamienice. Wspaniała architektura fin de siecle'u, nad oknami postrzępione markizy. Kiedyś była to dzielnica europejska. Widać, że swoje prosperity Algier ma za sobą. Obdarte z farby ściany, pełne śmieci balkoniki, wszędzie susząca się bielizna... Śmieci, rozkrzyczane dzieci, lekki odór wędrującej od morza zgnilizny. Francuzi wybudowali tu kilka kościołów. Najważniejszymi są stojący na wzgórzu Notre-Dame-d'Afrique i oddany na początku lat 60. Sacre Coeur. Ten ostatni to modernistyczna, betonowa konstrukcja.

Przestronna, iluminowana barwnymi witrażami, ma przypominać pustynny namiot. Na co dzień nie jest używana, ale w dzień Wszystkich Świętych odbywa się tu wcześnie rano cicha i dyskretna msza. Może setka wiernych i kilkunastu celebransów. Wierni to głównie Francuzi, którzy zostali w Algierze, epigoni dawnych czasów. Do mszy przygrywa gitarzysta. Śpiewa międzynarodowy chórek.

Przenikające przez szkiełka kolorowych witraży światło dodaje tej celebracji wyjątkowej mistyki. Szczątki chrześcijaństwa w coraz bardziej islamizującej się części świata. Wokół burki, szariat i poranne zaśpiewy muezina. Ale nie zawsze tak było, przypomina celebrans. Północna Afryka była matką chrześcijaństwa. Zanim przyszedł islam, w Egipcie rodziła się tradycja monastyczna i chrześcijański anachoretyzm. Stąd pochodzili św. Antoni Egipski i św. Katarzyna. Synezjusz z Cyreny i św. Monika. Ojcowie kościoła Tertulian i św. Augustyn, biskup Hippony. To ziemia głębokiej wiary i wyjątkowego oddania Bogu i jego dziełu. Przesiąknięta krwią męczenników i ich ideami. Nie trzeba wracać myślą do domu w dzień Wszystkich Świętych. Tysiące mil od ojczyzny, ale wśród tych, którzy kładli fundamenty chrystusowej religii. Jest za co i za kogo się modlić. W Polsce, ale i tu, w Afryce. Wszędzie.