W Polsce jest coraz więcej detektywów

Usługi na czarno, stawki po 10 tys. za dzień – to efekty deregulacji.

Aktualizacja: 12.04.2016 16:50 Publikacja: 11.04.2016 19:47

W Polsce jest coraz więcej detektywów

Foto: 123RF

Lawinowo wzrosła liczba detektywów – tylko w ciągu roku ponad pół tysiąca nowych osób uzyskało licencję na wykonywanie zawodu. Jednak – jak twierdzą liczący się w branży – to bardziej powód do zmartwień niż radości. Rośnie bowiem rzesza osób bez wiedzy, doświadczenia, a nawet działających w szarej strefie, które naciągają klientów.

– Wszystko zostało puszczone na żywioł. Detektywami zostają ludzie zupełnie do tego nieprzygotowani – mówi Wiesław Modrakowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów.

Sytuacja jest na tyle groźna, że stowarzyszenie szykuje pismo do szefa MSWiA Mariusza Błaszczaka. Wcześniej jego walne zgromadzenie przyjęło stanowisko podsumowujące obecny stan, w którym wskazuje potrzebę zmian prawnych niezbędnych do ucywilizowania rynku.

W kraju licencję detektywa posiadają obecnie 1932 osoby, to o 533 więcej niż rok temu – wynika z danych MSWiA dla „Rzeczpospolitej".

Detektywów przybyło w każdym województwie, a najbardziej na Mazowszu, gdzie i tak było ich najwięcej – tutaj ich liczba zwiększyła się prawie o połowę: z 288 w marcu 2015 r. do 416 obecnie. Kolejny jest Dolny Śląsk (z 265 detektywami, o 64 więcej) i Śląsk (218 osób, o 60 więcej).

Boom to efekt deregulacji, która weszła w życie w styczniu 2014 r. i sprawiła, że detektywem może być każdy (o ile nie był karany), i rosnącego zapotrzebowania na tego rodzaju usługi. Zdobycie licencji jest dziecinnie proste, wystarczy krótki kurs, bez egzaminu.

Efekt: detektywami zostają ludzie niemający pojęcia np. o prawie. Pojawił się także nowy niekorzystny trend.

– Coraz więcej osób zdobywa licencję i w ogóle się nie rejestruje i nie wpisuje do ewidencji działalności gospodarczej. Nie płaci podatków, ZUS, nie wystawia rachunków, działa na czarno – mówi Wiesław Modrakowski. – Szacujemy, że dotyczy to połowy obecnych na rynku – dodaje.

Nastąpił zalew detektywów świadczących usługi z wirtualnych biur. – Z klientami spotykają się w parku, samochodzie czy w galerii handlowej. Żądają niemałych stawek, obiecują złote góry i się nie wywiązują – mówi nam indywidualny detektyw, od lat w zawodzie.

Dochodzi do skandali. Przykład: firma przyjęła zlecenie na jednodniową obserwację, za co klient zapłacił ok. 10 tys. zł. – Dobę później osobę, która miała być obserwowana, policja znalazła zakopaną w lesie. Firma w ogóle nie nawiązała z nią kontaktu – mówi Modrakowski. Dodaje, że klienci coraz częściej się skarżą na zły poziom usług, stowarzyszenie informuje MSWiA.

Tymczasem trzymanie standardów usług ma tym większe znaczenie, że zapotrzebowanie na wsparcie detektywów rośnie. Do stałych zleceń, jak śledzenie niewiernych małżonków, dochodzą te z obszaru gospodarki – mnóstwo firm chce np. sprawdzić przyszłego wspólnika, kontrahenta czy wykluczyć podsłuchy.

Gen. Adam Rapacki, były wiceminister spraw wewnętrznych, dziś prowadzący firmę z zakresu bezpieczeństwa wewnętrznego, uważa, że deregulacja w zawodzie detektywa była złym pomysłem. – To zawód zaufania publicznego, od detektywów wymaga się wiedzy, uczciwości i rzetelności. Dlatego ten zawód powinien być dobrze regulowany, państwo powinno mieć nad nim pieczę i dbać o standardy. Zwłaszcza że detektywi służą ludziom w potrzebie, bezpieczeństwu wewnętrznemu, dostarczają dowodów sądom czy prokuraturom – zaznacza Rapacki. – Powinien być egzamin dla kandydatów do zawodu – ocenia.

Stowarzyszenie ma pomysły. Proponuje, by ustanowić je ustawowym przedstawicielem środowiskowym licencjonowanych detektywów na zasadzie samorządu zawodowego z uprawnieniami do udziału w procedurze wydawania licencji. Przynależność do stowarzyszenia byłaby obowiązkowa. Chce także, by przywrócić państwowy lub korporacyjny egzamin zawodowy, od którego zależałoby prawo wykonywania zawodu (przy zachowaniu praw nabytych). Uważa, że powinna być także dwustopniowa licencja detektywa i urealnienie uprawnień.

Lawinowo wzrosła liczba detektywów – tylko w ciągu roku ponad pół tysiąca nowych osób uzyskało licencję na wykonywanie zawodu. Jednak – jak twierdzą liczący się w branży – to bardziej powód do zmartwień niż radości. Rośnie bowiem rzesza osób bez wiedzy, doświadczenia, a nawet działających w szarej strefie, które naciągają klientów.

– Wszystko zostało puszczone na żywioł. Detektywami zostają ludzie zupełnie do tego nieprzygotowani – mówi Wiesław Modrakowski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Licencjonowanych Detektywów.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Społeczeństwo
Zmiana czasu 2024: Kiedy przestawić zegarek na czas letni?
Społeczeństwo
Polacy nie chcą być rozbrojeni. Boom na pozwolenia na broń
Społeczeństwo
Wybory samorządowe 2024: Wszystko, co trzeba o nich wiedzieć
Społeczeństwo
Ulotka wyborcza postawiła na nogi służby w Szczucinie. Co w niej było?
Społeczeństwo
Budowlańcy zgubili urządzenie promieniotwórcze. Jest nagroda dla znalazcy