Prawie 46 proc. badanych przez IBRIS na zlecenie „Rzeczpospolitej" nie chce, by pod Pałacem Prezydenckim stanął pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej. Kolejne 18 proc. odpowiada „raczej nie chcę". – Jestem zaskoczony, że tak duża grupa opowiada się przeciw pomnikowi w tym miejscu – komentuje politolog z UKSW prof. Antoni Dudek.
W pierwszej połowie marca poseł Jacek Sasin (PiS) ogłosił, że komitet społeczny, na którego czele stoi prezes Jarosław Kaczyński, zebrał na ten cel już prawie milion złotych. – Rozprowadzamy cegiełki, nawet na małe kwoty –10, 20 i 50 złotych. Cieszy nas ten wielki odzew – mówił podczas obchodów 83. miesięcznicy katastrofy smoleńskiej poseł Sasin.
Z kolei wiceminister kultury Jarosław Sellin oskarża stołeczny ratusz o małostkowość i blokowanie lokalizacji dla pomnika. Jego zdaniem za tym, by pomnik stanął na Krakowskim Przedmieściu przemawia to, że po 10 kwietnia 2010 roku Polacy właśnie tam chcieli złożyć hołd ofiarom katastrofy. – Wskazali sercem, nogami, gdzie ten pomnik powinien stać – argumentował w radiowej Jedynce. Komitet społeczny zapowiada, że budowa mogłaby być zakończona już za rok. Wygląda jednak na to, że ta determinacja dotyczy małej grupy osób.
Rządzony przez PO warszawski ratusz proponuje miejsce oddalone ok. 100 metrów od Pałacu Prezydenckiego, u zbiegu ulicy Trębackiej i skweru przy ul. Focha.