Na koniec grudnia 2016 r. w Polsce zarejestrowanych było 424,7 tys. sztuk broni. W porównaniu z 2015 r. przybyło ich 33,8 tys. sztuk, a w zestawieniu z 2014 r. – 43,1 tys. Tak wynika z policyjnych danych, które nie zostały jeszcze oficjalnie opublikowane, jednak podało je już kilka portali zajmujących się bronią.
O rosnącej modzie na strzelanie mogą też świadczyć statystyki dotyczące pozwoleń na broń. W 2016 r. policja wydała ich 13,8 tys., w 2015 r. – 9,8 tys., a w 2014 r. – tylko 7,1 tys.
Skąd rosnące zainteresowanie bronią? – Polacy mocniej interesują się historią, a nasz kraj do czasów PRL miał silną tradycję posiadania broni. Nie chcą być też rozbrojeni w niebezpiecznym świecie, a poza tym strzelectwo to pasjonujący sport – mówi Stanisław Pięta, poseł PiS i propagator posiadania broni.
– Może wpływ na statystyki ma to, że ze służby odchodzi pokolenie oficerów policyjnych odpowiadających za wydawanie zezwoleń, którym wmówiono w PRL, że broń w rękach cywilów stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa? – zastanawia się poseł Kukiz'15 Bartosz Józwiak.
Mniej uznaniowości
Wpływ na rosnącą liczbę broni bez wątpienia mają też zmiany w prawie, które posłowie wprowadzili w 2011 r. Ograniczyli wówczas uznaniowość w przyznawaniu przez policję pozwoleń na broń, na co wcześniej narzekały osoby starające się o zezwolenia.