Kądziela wypowiedziała się na temat demonstracji, które odbyły się wczoraj w polskich miastach. Protesty dotyczyły głosowania posłów na projekty ustaw związane z aborcją (projekt zaostrzający przepisy trafił pod obrady komisji, liberalizujący je - głównie dzięki opozycji trafił do kosza - red.). - Kobieta jest czującym, myślącym, umiejącym podejmować decyzje człowiekiem, a zygota jest zygotą. (...) My jesteśmy (kobietami) żyjącymi, czującymi, potrafiącymi się także zorganizować. Zwracam uwagę i przypominam, że jesteśmy na ulicach od dwóch lat, że wczoraj było bardzo zimno, a i tak na ulicach (w Warszawie, Łodzi, Gdańsku, Krakowie), było tysiące kobiet i mężczyzn. My z tych ulic już nie zejdziemy. Mówimy: już dość! - powiedziała.
Pytana przez Zuzannę Dąbrowską o zaangażowanie ugrupowań lewicowych w sprawy polityczne, odpowiedziała że protesty uliczne związane są z polityką. - Jestem jedną z liderek krajowych Inicjatywy Feministycznej. Jeśli można powiedzieć, że ktoś próbuje znaleźć zgubioną tożsamość, to może tak zwana opozycja parlamentarna. Myślę, że to co się dzieje (od dwóch lat) na ulicach jest czystą polityką obywatelską. Oczywiście, że część uczestniczek "Czarnych protestów", "marszu kobiet" zaangażuje się w politykę instytucjonalną, czy choćby zechce ubiegać się o mandat obywatelski – dodała.
Kądziela oceniła zaangażowanie SLD w protestach ulicznych oraz możliwe plany działania środowisk lewicowych w Polsce. - SLD tym razem także był na ulicy. Wydaje mi się, że jednym z podstawowych błędów, jeśli można mówić o taktyce czy nawet strategii, jest wyszukiwanie wroga "tam na lewo". (...) Widzę szansę wtedy, jeśli spróbujemy zbudować inną politykę. Nie żadne mityczne zjednoczenie, nie wspólną partię, ale wspólny front przeciw wstecznictwu – dodała.