W sumie z kamienicy ewakuowano 18 osób. Przyczyną zatrucia była nieszczelność kanału wentylacyjnego piecyka do podgrzewania ciepłej wody.
W nocy chłopca obudził dźwięk rozbijanego talerza. Poszedł sprawdzić co się stało. W kuchni znalazł leżącego na ziemi ojca. Okazało się, że mężczyzna upadając na podłogę strącił naczynie. W łazience, w wannie Michał znalazł mamę.
Chłopiec zadzwonił na pogotowie. - Moja mama i tata. Mamie leci coś białego z buzi, leży w wannie. Tata leży w kuchni, ranny - tak brzmiała treść zgłoszenia. Michał podał adres i dodał, że oboje rodzice oddychają. Dyspozytorka od razu domyśliła się, że może chodzić o zaczadzenie. Kazała chłopcu pootwierać okna w mieszkaniu.
Na miejsce wysłano karetkę pogotowia. Pojechali też tam strażacy. Byli pierwsi na miejscu. - W trakcie naszych działań ewakuowaliśmy na klatkę schodową podtrutych rodziców, gdzie udzielono im pierwszej kwalifikowanej pomocy. Dostali m.in. tlen - opowiadał Grzegorz Gil, dowodzący akcją. Z mieszkań wyprowadzono także pozostałych mieszkańców kamienicy, a na miejsce przyjechały kolejne zespoły ratownicze.
Straż pożarna z Kłodzka poinformowała, że poszkodowanych zostało dziewięć osób, a pogotowie, że osiem, w tym sześcioro dzieci, m.in. dwutygodniowego noworodka przewieziono do szpitali. Życiu żadnego z nich nie zagraża niebezpieczeństwo. - Ten mały chłopak jest bohaterem. Uratował nie tylko swoją rodzinę, ale też sąsiadów - powiedziała Jadwiga Radziejewska, szefowa ZOZ w Kłodzki.