O jedną piątą spadła liczba wypadków, o ponad 600 osób mniej straciło w nich życie. Na drogach było bezpiecznej, choć głównie przez mniejszy ruch z powodu pandemii. Jednak zmora, jaką są kierowcy znacznie przekraczający prędkość, jeszcze się nasiliła – wynika ze wstępnych danych policji podsumowujących miniony rok, które poznała „Rzeczpospolita". – Za tak zwane 50+ prawa jazdy zatrzymaliśmy 63 tysiącom kierowców. To wzrost o jedną trzecią – przyznaje Robert Opas z Komendy Głównej Policji. Co gorsza, kluczowa restrykcja, która mogłaby odwrócić ten fatalny trend, czyli zatrzymywanie praw jazdy za nadmierną prędkość poza miastami, wypadła z rządowego projektu.
Gaz do dechy
W ubiegłym roku doszło do 21 682 wypadków – to o 8,5 tys. mniej niż rok wcześniej (23-proc. spadek), zginęło w nich 2275 osób, czyli o 619 mniej, i o 11 tys. ubyło rannych. Także piesi – choć korzystne dla nich rozwiązania dopiero wejdą – rzadziej tracili życie – zginęło ich 549, o ok. 170 mniej. Jednak poprawa może nie być trwała. – Tak duży spadek liczby wypadków i ofiar jest niewątpliwie związany z pandemią i znacznym ograniczeniem ruchu na drogach – ocenia Anna Zielińska z Polskiego Obserwatorium Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego (ITS).
Chociaż kontroli było o połowę mniej, to złapanych na zbyt szybkiej jeździe przybyło – prawo jazdy na trzy miesiące (przy recydywie na dłużej) straciło ponad 63 tys. kierowców – o 14 tys. więcej niż w 2019 r. Co gorsza, nagminne są przekroczenia prędkości grubo ponad limit, z premedytacją. Aż 223 km/h, czyli o połowę za szybko, jechał kierowca złapany przez policyjną grupę Speed w Rybniku. Inny – 247 km/h pod Szczecinkiem, przy ograniczeniu do 120 km/h – tę sprawę policjanci skierowali do sądu – pirat dostał 2,5 tys. grzywny i na dziesięć miesięcy stracił prawo jazdy. Rutynowo, za „50+" dokument traci się na trzy miesiące, dostaje 500 zł mandatu i 10 punktów karnych.
– Kierowcy jeżdżą coraz szybciej. Twierdzą, że się spieszyli, zagapili i przycisnęli gaz. Wiedzą, że łamią przepisy, ale nie myślą, że mogą kogoś zabić – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.
Anna Zielińska z ITS zauważa: – Problem piratów był zawsze obecny, a poprawa warunków ruchu, mniejsze korki, mogły nasilić to zjawisko – ocenia.