- Miałam w ręku poselską legitymację i starałam się ją pokazywać, nie wiem jednak, na ile docierało to do policjantów. Był tłok, sytuacja rozwijała się dynamicznie. Nie jestem w stanie ocenić, na ile intencjonalnie zepchnięto mnie, wiedząc że jestem posłanką, a na ile wynikało to z niedopatrzenia - powiedziała Biejat. Zaprzeczyła przy tym, że na Krakowskim Przedmieściu policja dokonała zatrzymań posłów.

- Staramy się zapobiegać zatrzymaniom osób i interweniujemy, gdy policja zachowuje się zbyt brutalnie - mówiła w rozmowie z Onetem posłanka partii Razem, tłumacząc obecność na Krakowskim Przedmieściu polityków Lewicy.

Na Krakowskim Przedmieściu w centrum stolicy doszło w piątek do protestu przeciwko decyzji sądu o dwumiesięcznym areszcie dla „Margot” z kolektywu Stop Bzdurom. „Trwają czynności związane z agresywnym zachowaniem tłumu. Policjanci zatrzymali pierwsze osoby. Używane są środki przymusu bezpośredniego” - poinformowała policja.

Dowiedz się więcej: Protest przeciwko aresztowaniu „Margot”. W akcji policja

Aktywista LGBT Michał Sz. (dane z dokumentu tożsamości, użyte przez prokuraturę - Sz. używa imienia Małgorzata) decyzją sądu został aresztowany na dwa miesiące w związku ze sprawą napaści na samochód fundacji Pro Life. Brał także udział w wywieszaniu warszawskich pomników, w tym Chrystusa na Krakowskim Przedmieściu, tęczowymi flagami. Jednak nadkom. Sylwester Marczak, rzecznik Komendy Stołecznej Policji, zastrzega, że aresztowanie Sz. nie ma nic wspólnego z tą akcją.