Prodemokratyczni aktywiści wyszli na ulice Hongkongu, aby uczcić rocznicę rozpoczęcia protestów w mieście, które w 2019 roku wybuchły w związku z budzącym kontrowersje prawem o ekstradycji, które umożliwiłoby sądzenie mieszkańców Hongkongu przez podległe Komunistycznej Partii Chin sądy w Chinach kontynentalnych. Ostatecznie, pod presją protestujących, Pekin i administracja Hongkongu wycofały się z tego projektu.

Obecnie jednak napięcie znów jest wysokie w związku z planami objęciem Hongkongu przez Pekin przepisami o bezpieczeństwie narodowym. Prodemokratyczni aktywiści uważają, że będzie to cios w autonomię Hongkongu, który od 1997 roku funkcjonuje w Chinach w ramach formuły "jedno państwo - dwa systemy", a mieszkańcy miasta cieszą się demokratycznymi swobodami nieznanymi w innych częściach Państwa Środka.

W środę w czasie protestów zatrzymano 36 mężczyzn i 17 kobiet za wykroczenia obejmujące "nielegalne gromadzenie się" i "udział w nielegalnym zgromadzeniu".

Protestujący łamali zakaz organizowania zgromadzeń liczących więcej niż osiem osób wprowadzony w związku z szalejącą na świecie pandemią koronawirusa.

W kolejnych dniach w mieście ma dojść do kolejnych protestów - co zapowiadają już tamtejsi aktywiści.