Jego twarz zdobiła tysiące billboardów i reklam w czasopismach, zawsze z papierosem Marlboro w dłoni lub zwisającym z ust. Bobby Norris, syn Roberta, podkreśla jednak, że przede wszystkim jego ojciec był pierwszym „Marlboro Manem” w telewizji. - Phillip Morris zdecydował, że musi wejść na rynek telewizyjny na początku lat 60 - tłumaczył w rozmowie z „USA Today”.

Norris wcale nie zamierzał być aktorem czy modelem. Jak opowiadał Bobby, z jego rancza korzystała jedna z agencji, produkująca reklamę papierosów, a on znalazł się gdzieś w tle jednego ze zdjęć, gdy pilnował stada koni. I pasował do tej roli lepiej, niż wynajęci modele. Tym bardziej, że żaden z wynajętych modeli nie potrafił jeździć konno. - Powiedzieli: skorzystajmy z Norrisa, on już jest brudny - opowiadał syn „Marlboro Mana”, nawiązując do tego, że wcześniej aktorzy musieli być specjalnie brudzeni, by wyglądało, jakby byli kowbojami.

Norris był przyjacielem słynnego aktora Johna Wayne'a i rzekomo to dzięki zdjęciu z nim został dostrzeżony przez agencję. Poznał go przypadkowo, gdy stanęli obok siebie przy ogrodzeniu na wyprzedaży byków w Kalifornii. Później, już pod koniec kariery „Marlboro Mana”, Wayne zaoferował Norrisowi rolę w filmie „Big Jake” z 1971 roku, w którym zagrali też jego synowie, Patrick i John Ethan. Norris nie skorzystał, ale z aktorem pozostali w bardzo bliskich relacjach.

Robert Norris pracował jako „Marlboro Man” przez 12 lat. Jednak według nekrologu, sam nigdy nie zapalił ani jednego papierosa. Swoje dodatkowe zajęcie - z rancza nigdy nie zrezygnował - porzucił, ponieważ czuł, że daje zły przykład własnym dzieciom. - Zawsze mówił nam, dzieciom: „Nigdy nie chcę, żebyście palili”, więc jeden z nas w końcu zapytał: „Jeśli nie chcesz, żebyśmy palili, dlaczego sam występujesz w reklamach papierosów?”. - powiedział syn Norrisa. - Zadzwonił do Phillip Morris i odszedł tego samego dnia - dodał.

Żona Roberta, Jane Norris, zmarła w 2016 roku w wieku 65 lat. Małżeństwo, które poznało się w koledżu w Kentucky, miało czwórkę dzieci i 13 wnuków - podaje NBC News. Pod koniec życia Norris był pod opieką hospicjum i cierpiał na demencję.