Organizatorzy protestów spodziewają się, że do Londynu przybędzie łącznie około 10 tys. osób. Jest to część tego, co członkowie grupy Extinction Rebellion nazywają "międzynarodowym buntem". Podobne protesty odbywają się m.in. w Australii i Holandii.
W ramach zorganizowanego w stolicy protestu uczestnicy zablokowali most i kilka dróg w rządowej dzielnicy Westminster. Niewielka grupa aktywistów zamknęła się w "pocisku jądrowym" przed Ministerstwem Obrony, wzywając rząd do przeniesienia funduszy wydanych na brytyjskie okręty podwodne typu Trident na politykę klimatyczną.
W innym miejscu para aktywistów zaparkowała samochód na środku głównej drogi i przywiązała się do niego.
Duże grupy aktywistów zablokowały most Lambeth Bridge i ulicę w pobliżu Izb Parlamentu. Uczestnicy przynieśli transparenty z hasłami takimi jak: "Zmiany klimatu pozbawiają nasze dzieci przyszłości, jeżeli nie podejmiemy działań teraz".
Richard Dyer, emerytowany lekarz ze Szkocji, który brał udział w proteście, powiedział, że jest to kontynuacja jego kariery medycznej, ponieważ zmiany klimatyczne stanowią największe zagrożenie dla zdrowia publicznego.