Christian Mantei z agencji promocyjnej Atout France powiedział, że liczba turystów zza granicy, przylatujących na paryskie lotniska, spadła o 5 do 10 procent w grudniu, od kiedy tysiące "żółtych kamizelek" protestuje na ulicach w kolejne soboty. Dodał, że liczba rezerwacji biletów do Paryża na najbliższe trzy miesiące spadła o 6,8 procent w porównaniu z analogicznym okresem poprzedniego roku.
Mantei i minister turystyki Jean-Baptiste Lemoyne zorganizowali w piątek wideokonferencję z udziałem kilkunastu francuskich ambasadorów na całym świecie, aby ocenić wpływ protestów na turystykę.
- Sytuacja zależy od danego kraju. Szczególnie turyści z Azji są zaniepokojeni i muszą być uspokojeni - powiedział Lemoyne. - Ale są pozytywne sygnały od Europejczyków, którzy stanowią największą liczbę zagranicznych turystów - dodał.
Lemoyne poinformował, że w tym tygodniu spotkał się z kluczowymi przedstawicielami francuskiej branży turystycznej, w tym z kierownictwem wieży Eiffla i ekskluzywnym domem handlowym Galeries Lafayette w stolicy.
- Rezerwacje i przyjazdy spadły w grudniu, w tym w Boże Narodzenie i Nowy Rok - powiedział Lemoyne, odnosząc się do miesiąca, w którym "żółte kamizelki" trafiły na pierwsze strony gazet na całym świecie, po szokujących scenach z ich udziałem, m.in. po uszkodzeniu Łuku Triumfalnego i walkach z policją. - Ale Francja radziła sobie całkiem nieźle wcześniej w 2018 roku, więc mamy nadzieję, że będzie to rekordowy rok, z około 90 milionami zagranicznych turystów - mówił minister.