W poprzedni wtorek siły zbrojne Estonii poinformowały, że zabłąkany pocisk powietrze-powietrze typu AMRAAM powinien mieć tryb autodestrukcji, który powoduje wybuch w powietrzu w przypadku przypadkowego wystrzelenia. Wojsko zastrzegło jednak, że pocisk, o długości 3,7 metra i średnicy 18 centymetrów, który zawierał materiał wybuchowy, mógł też uderzyć w ziemię.
Los i położenie pocisku nie są znane do dzisiaj.
Przeczytaj: Hiszpański myśliwiec przypadkowo wystrzelił pocisk nad Estonią. Nie wiadomo, gdzie rakieta spadła
- Poszukiwania na terenie rezerwatu przyrody Endla looduskaitseala zostały wstrzymane, ponieważ zebrane dane wizualne i techniczne nie wykazały żadnych śladów po wybuchu pocisku lub jego wylądowaniu - powiedział sierżant Taavi Laasik z biura prasowego estońskich sił zbrojnych, cytowany przez "Post Times".
Rzecznik dodał, że nie jest znana przyczyna pożarów i złamanych drzew w obszarze poszukiwań. Według Laasika poszukiwania, oparte na zebranych dotąd informacjach i wskazówkach, nadal trwają, a do ich prowadzenia używane są samoloty. - Istnieje również możliwość, że rakieta wbiła się w ziemię w gęstym obszarze i nie zostanie znaleziona - zastrzegł. Zdaniem kapitana Karmo Saary pocisk mógł wbić się w bagnisty grunt nawet na sześć metrów głębokości.