Sąd Okręgowy w Augsburgu orzekł w poniedziałek, że nie można wnosić oskarżeń przeciwko funkcjonariuszom patrolu pełniącego służbę, gdy młoda kobieta zginęła w wypadku samochodowym latem 2015 roku. "Nieprzewidywalny ciąg niefortunnych okoliczności" doprowadził do tego, że ratownicy nie znaleźli kierującej autem - orzekł sąd.
Latem 2015 roku 24-latka wypadła z autostrady między Stuttgartem a Monachium z przyczyn, które nigdy nie zostały ustalone. Samochód przejechał kilkaset metrów po trawie, po czym runął z nasypu.
Kierująca autem zginęła we wraku z powodu odniesionych obrażeń. Jednak, co najważniejsze, samochód został odnaleziony dopiero następnego ranka. Gdyby otrzymała natychmiastową pomoc, kobieta mogła przeżyć.
W sprawie cywilnej rodzice ofiary domagali się odszkodowania za ból i cierpienie po stracie córki oraz zwrotu kosztów pogrzebu w łącznej wysokości ponad 25 tys. euro.
Świadkowie wypadku zadzwonili na centrum alarmowe kratery głównej policji w Augsburgu. Wezwany patrol przyjechał na miejsce wypadku, ale było już ciemno. Mimo poszukiwań z wykorzystaniem latarek, wraku nie udało się znaleźć. Zamiast tego znaleźli innych samochód, stojący na poboczu. Jego kierowca powiedział funkcjonariuszom, że zatrzymał się po tym, gdy zepsuły mu się światła. Dlatego policja założyła, że świadkowie, którzy ją wezwali, pomylili oba samochody. W tej teorii utwierdziło ich to, że nie dostrzegli żadnych uszkodzeń w barierach ochronnych ani w ogrodzeniu przed dzikimi zwierzętami.