Burmistrz Nicola Gatta chce, aby średniowieczne miasteczko na południu Włoch wróciło do dawnej świetności. Jeszcze niedawno zamieszkiwało je 8 tysięcy osób, dziś - tylko 2700.
Do lat 60. ubiegłego wieku Candela nazywana była "małym Neapolem" - była pełna turystów, ożywionego handlu i charakterystycznego dla Włoch pogodnego gwaru.
Dziś Nicola Gatta narzeka, że ludzki gwar zastąpiło "milczenie okolicznych wzgórz", kościoły zapełniają się wyłącznie z okazji rzadkich chrzcin, a coraz częstszych pogrzebów. Labirynt malowniczych alejek i barokowych budynków coraz bardziej zamienia się w miasto duchów - narzeka burmistrz.
Znakomita większość młodych mieszkańców Caneli uciekła w poszukiwaniu pracy i lepszej przyszłości, więc burmistrz próbuje ratowac miasteczko.
Za osiedlenie się w miasteczku oferuje - pieniądze. Rada miasta wypracowała budżet, który przeznaczy na dofinansowanie nowych mieszkańców. Singiel dostanie 800 euro, bezdzietna para - 1200, rodzina trzyosobowa 0d 1500 do 1800 euro, liczniejsza - od 2000 euro. Nowi mieszkańcy będą mogli skorzystać z ulg podatkowych za wywóz nieczystości i edukację dzieci.