Ponad połowa ankietowanych nie chce liberalizacji przepisów o dostępie do broni w Polsce. Poparcie dla tego pomysłu wyraża 27 proc. badanych, a zdania w tej sprawie nie ma prawie co piąty.
- Częściej przeciwnikami takich zmian są kobiety (57 proc.), osoby o wykształceniu wyższym (56 proc.), dochodzie od 2001 do 3000 zł (59 proc.) oraz badani z najmniejszych miast, do 20 tysięcy mieszkańców (59 proc.). Wraz ze wzrostem wieku rośnie odsetek przeciwników liberalizacji przepisów o dostępie do broni, z 38 proc. wśród osób do 24 roku życia, do aż 71 proc. wśród badanych powyżej 50 lat - zwraca uwagę Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.
Polska jest krajem o najsurowszych w Unii Europejskiej zasadach wydawania pozwoleń na broń palną. Ta praktyka jest pokłosiem zakazów wprowadzonych jeszcze przez zaborców i kontynuowanych w II Rzeczpospolitej i PRL.
– W Polsce legalnie można kupić broń czarnoprochową, czyli zaprojektowaną przed 1885 rokiem. Aby ją kupić, wystarczy dowód osobisty – a przecież jest to groźne narzędzie. Ołowiana kula nie ma płaszcza ochronnego, więc spłaszcza się w kontakcie z celem, powodując często poważniejsze obrażenia niż współczesne pociski. Szacuje się, że w Polsce jest od 100 do 500 tys. egzemplarzy takiej broni. A o wypadkach z jej użyciem nie słychać – mówi członek Fundacji Ad Arma.