Bangladesz: Debata na temat eutanazji

Tofazzal Hossain, sprzedawca owoców z Bangladeszu błaga o zgodę na eutanazję trzech śmiertelnie chorych członków swojej rodziny. Jego historia zainicjowała debatę na temat eutanazji w tym konserwatywnym kraju - odnotowuje AFP.

Aktualizacja: 24.01.2017 06:03 Publikacja: 24.01.2017 05:41

Bangladesz: Debata na temat eutanazji

Foto: AFP

- Opiekowałem się nimi przez lata. Woziłem do szpitali - w Bangladeszu i Indiach. Sprzedałem mój sklep, by opłacić ich leczenie, ale teraz nie mam nic - mówi Hossain opisując walkę o życie dwóch swoich synów i wnuka.  - Rząd powinien zdecydować, co należy z nimi zrobić. Cierpią i nie ma żadnych szans, na ich wyleczenie. Nie zniosę tego dłużej - dodaje. 

 

 

Hossain napisał do władz lokalnych regionu, w którym mieszka wniosek o pomoc w opiece nad dziećmi i wnukiem (wszyscy cierpią na nieuleczalną dystrofię mięśni) lub "wyrażenie zgody na zabicie ich za pomocą lekarstw".  

Ojciec przyznaje, że jego synowie zdają sobie sprawę z tego, w jakim są stanie, ale nie mogą sami się ruszać i żyją przykuci do łóżek. Wnuk mężczyzny może jeszcze chodzić do łazienki, ale jego stan się pogarsza. Wszyscy cierpią na dystrofię mięśniową Duchenne’a. Osoby cierpiące na tę rzadką genetyczną chorobę rzadko dożywają 30 lat. 

- Powiedziałem im o liście. Powiedziałem o tym (że proszę o zgodę na ich eutanazję - red.). Nie potraktowali tego poważnie. Być może nie zdają sobie sprawę z powagi sytuacji - przyznaje Hossain. 

24-letni Mohammad Abdus Sabur, jeden z synów Hossaina, mówi AFP, że spędza dni na oglądaniu telewizji i rozmowach z ojcem. - Mówię mu, żeby się nie martwił - podkreśla.

Tymczasem przedstawiciel lokalnych władz, który wizytował rodzinę Hossaina podkreślił, że mężczyzna prosi o zgodę na zabicie swoich bliskich. - Ale kto może wydać zgodę na zabicie człowieka? - pyta w rozmowie z AFP. Władze zamierzają więc pomóc Hossainowi w opiece nad bliskimi. 

AFP podaje, że ok. 600 tysięcy mieszkańców Bangladeszu - jednego z najuboższych krajów świata - cierpi na nieuleczalne choroby. Wielu z nich nie stać na leczenie. AFP podkreśla, że w Bangladeszu nielegalna jest nie tylko eutanazja, ale nawet dyskusja na jej temat - ponieważ jest to praktyka całkowicie niedopuszczalna przez muzułmańskich duchownych. Mimo to osoby zajmujące się opieką paliatywną w Bangladeszu liczą, że historia Hossaina zapoczątkuje poważną debatę na temat tzw. wspomaganego samobójstwa. 

- Opiekowałem się nimi przez lata. Woziłem do szpitali - w Bangladeszu i Indiach. Sprzedałem mój sklep, by opłacić ich leczenie, ale teraz nie mam nic - mówi Hossain opisując walkę o życie dwóch swoich synów i wnuka.  - Rząd powinien zdecydować, co należy z nimi zrobić. Cierpią i nie ma żadnych szans, na ich wyleczenie. Nie zniosę tego dłużej - dodaje. 

Hossain napisał do władz lokalnych regionu, w którym mieszka wniosek o pomoc w opiece nad dziećmi i wnukiem (wszyscy cierpią na nieuleczalną dystrofię mięśni) lub "wyrażenie zgody na zabicie ich za pomocą lekarstw".  

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Wielka Brytania zwróci cztery włócznie potomkom rdzennych mieszkańców Australii
Społeczeństwo
Pomarańczowe niebo nad Grecją. "Pył może być niebezpieczny"
Społeczeństwo
Sąd pozwolił na eutanazję, choć prawo jej zakazuje. Pierwszy taki przypadek
Społeczeństwo
Hipopotam okazał się samicą. Przez lata ZOO myślało, że jest samcem
Społeczeństwo
Demonstracje przeciw Izraelowi w USA. Protestują uniwersytety