Michał Wójcik: Premier Morawiecki nie jest miękiszonem

UE chce nam zafundować małżeństwa jednopłciowe, adopcje dzieci przez te małżeństwa, wyrugować z przestrzeni publicznej religię. Ceną mają być pieniądze. Polska nie jest na sprzedaż! - mówi Michał Wójcik, wiceminister sprawiedliwości z Solidarnej Polski.

Aktualizacja: 30.11.2020 11:12 Publikacja: 29.11.2020 18:26

UE chce nam za pieniądze fundować małżeństwa jednopłciowe. Polska nie jest na sprzedaż - mówi wicemi

UE chce nam za pieniądze fundować małżeństwa jednopłciowe. Polska nie jest na sprzedaż - mówi wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik.

Foto: Fotorzepa/ Darek Golik

Czy premier Mateusz Morawiecki jest „miękiszonem”? Do niego Zbigniew Ziobro kierował swoją wypowiedź o potrzebie zawetowania unijnego budżetu?

Minister Sprawiedliwości, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro już wyjaśniał tą sprawę. Rozumiem, że część mediów chciałaby poróżnić obóz Zjednoczonej Prawicy, ale to się nie uda. Te słowa nie odnosiły się do Mateusza Morawieckiego, lecz pokazywały sposób prowadzenia negocjacji w Brukseli. Zbigniew Ziobro był w Parlamencie Europejskim kilka lat. Doskonale wie, że na posiedzenia Rady Europejskiej, czy w Parlamencie Europejskim nie przyjeżdżają potulne owieczki, tylko twardzi gracze, walczący o interesy poszczególnych narodów. Nikt tam nie ma taryfy ulgowej. Miękiszonami są ci politycy opozycji, którzy czołobitnie wolą odpuścić. To politycy spod znaku zgiętego karku wobec innych państw. Trzeba zdać sobie sprawę, że w tej chwili decyduje się przyszłość naszego kraju na najbliższe kilkadziesiąt lat. Wie to przeważająca większość Polaków. Przypomnę niedawny sondaż, z którego wynika, że 57 proc. naszych rodaków woli weto, niż oddanie suwerenności, a przeciwnego zdania jest zaledwie 20 proc. Zapewniam też pana, że Solidarna Polska i PiS mówi w tej sprawie jednym głosem. To premier Jarosław Kaczyński powiedział, że nie damy się terroryzować pieniędzmi, a my całkowicie podpisujemy się pod tym zdaniem.

„W negocjacjach nie wolno być miękiszonem, trzeba być twardym. Trzeba potrafić dbać o interesy Polski. My mówimy o Polsce, premier Holandii ma prawo dbać o interesy Holandii, ale Polska i polski premier ma dbać o interesy Polski” – trudno uznać, żeby te słowa Zbigniew Ziobro kierował do opozycji czy mediów, bo nie one odpowiadają za negocjacje i politykę zagraniczną. Minister Ziobro zagalopował się w ataku na premiera, stąd teraz miękiszon jest przypisywany do opozycji i mediów?

W pojęciu miękiszon mieszczą się tacy politycy jak choćby marszałek Tomasz Grodzki , który swoim piątkowym orędziem bronił w istocie interesów innych państw, a nie Polski. To było jak hołd złożony unijnym biurokratom. Dodatkowo złożony w momencie trudnych negocjacji, gdy kilka państw unijnych chce nam zafundować gospodarczy kolonializm, a my jako państwo mamy być sprowadzeni do roli wasala. Ten dwugłos z Polski jest bardzo destrukcyjny. Minister Janusz Kowalski dobitnie ocenił, że opozycja jest dziś „pasem transmisyjnym interesów niemieckich” w Polsce. Opozycja doprowadziła do przyjęcia uchwały przez Senat przeciwko działaniom rządu i wpisała się w narrację zachodnich polityków atakujących Polskę. W podobnym tonie wypowiadają się tacy politycy jak Jerzy Buzek czy Marek Belka. Ten pierwszy wręcz mówi, że polski rząd jest bezczelny, bo grozi wetem. Nie mam wątpliwości, że bezczelnością jest wypowiadanie takich słów. Pan Buzek powinien już dawno przejść na emeryturę polityczną. Przypomnę, że swego czasu weta chcieli użyć Brytyjczycy, Francuzi, Austriacy czy Holendrzy. W przypadku budżetu na 2011 rok doszło nawet do tak silnej rozbieżności, że kilka państw nie potrafiło znaleźć kompromisu z instytucjami unijnymi. Weto tym się różni od zaproponowanego mechanizmu, że jest oparte na przepisach traktatów, a projekt rozporządzenia ma być wydany bez podstawy prawnej.

Czym dla Solidarnej Polski jest praworządność?

Praworządność jest działaniem zgodnym z prawem, ale musi pan pamiętać, że ważne jest z jakiej perspektywy patrzy pan na sprawę. Weźmy przykładowo obronę praw dzieci. Dobro dziecka i rola państwa w wychowaniu są inaczej interpretowane w północnej części Europy, a zupełnie inaczej w środkowej. Na tym tle dochodzi do nieporozumień pomiędzy państwami. Konsekwencją są spory transgraniczne, które muszą być rozpatrywane w trybie Konwencji haskiej. W niektórych państwach będą uważali, że prawem człowieka jest prawo do zawarcia związku małżeńskiego jednopłciowego i adopcja dzieci przez takie związki, a w innych, że jest przeciwnie. Istotą jest to, kto ma klucze do praworządności. Jeśli mechanizm powiązania praworządności ze środkami unijnymi przejdzie, trzeba mieć świadomość, że te klucze będą leżały w sejfie w Komisji Europejskiej. Jeśli urzędnicy brukselscy uznają, że trzeba procedurę uruchomić, bo uznają, że dwóch homoseksualistów może adoptować dziecko, to zrobią to. Pan nie będzie miał na to żadnego wpływu. Polska będzie mogła co najwyżej odwołać się do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który rozstrzygnie ewentualny spór. Proszę jednak wcześniej wsłuchać się w głos prezesa tego gremium – Koena Lenaertsa, który jest Belgiem i mówi, że prawo wspólnotowe jest ważniejsze, niż krajowe. Co z tego, że mamy zabezpieczenie w naszej Konstytucji, że małżeństwem jest związek kobiety i mężczyzny. Ktoś uzna, że prawem człowieka jest możliwość zawarcia małżeństwa przez dwóch mężczyzn i trzeba będzie zmieniać polski porządek prawny. W przypadku TSUE sędziowie staną najpewniej po stronie Komisji Europejskiej. To jest oczywista sprawa.

W rozdziale dotyczącym systemu sądownictwa w Polsce Komisja Europejska ma wątpliwość w kwestiach np. niezależności i legitymacji Trybunału Konstytucyjnego. Prof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta powiedział o terminie wyroku TK w sprawie aborcji: „Zostało wydane w tym terminie z powodu przestrzelenia wyobrażeń na temat stopnia konserwatyzmu społeczeństwa polskiego z rzeczywistymi trendami przemian świadomości, zwłaszcza młodego pokolenia.” Czy TK jest obecnie niezależny od polityków a wyrok ws. aborcji został wydany w terminie bez politycznych konsultacji z obozem władzy?

Miarą szacunku do państwa jest szacunek do jego instytucji. Od pięciu lat słyszę o dublerach w Trybunale Konstytucyjnym, neo – KRS, zamachu na Sąd Najwyższy. To retoryka opozycji, która jest szczególnie szkodliwa dla Polski, to nie jest szacunek dla państwa. Ciekawe, że Komisja Europejska ma wątpliwości jak działa w Polsce Trybunał Konstytucyjny, choć w kilku państwach członkowskich nie ma go w porządku prawnym. Nie podoba się też sposób wyboru członków Krajowej Rady Sądownictwa, choć system był wzorowany na rozwiązaniach hiszpańskich. Wreszcie w niektórych krajach w ogóle nie ma takich instytucji i nikt tego nie kwestionuje. Trzeba postawić pytanie, dlaczego mamy zgadzać się na podwójne standardy? W kwestii wyroku Trybunału Konstytucyjnego trzeba natomiast pamiętać, że nawiązuje on do wcześniejszej linii orzeczniczej. Przypomnę, że 20 lat temu ten sam Trybunał też zajmował się sprawą aborcji i sytuacja była podobna. Pamiętajmy, kiedy powstała Konstytucja. Dziś środowiska lewicowe nie mogą mieć pretensji o to, jak określono problematykę ochrony życia człowieka. To ich poprzednicy decydowali o takim zapisie artykułu 38 (Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia). Jeśli jesteśmy legalistami, musimy szanować orzeczenia. Co do terminu, to przyznaję, że był niefortunny, ale na to politycy nie mają żadnego wpływu.

Dlaczego Rządowe Centrum Legislacji podporządkowane premierowi nie publikuje wyroku TK? Czy wyrok ws. aborcji powinien być natychmiast opublikowany w Dzienniku Ustaw?

Zgodnie z Konstytucją, wyroki Trybunału Konstytucyjnego powinny być opublikowane niezwłocznie. Termin jest nieostry i nie można wskazać konkretnego przedziału czasowego, natomiast trudno nie zauważyć, że projekt Prezydenta Andrzeja Dudy wpłynął do Sejmu, najpewniej z tego powodu, żeby nie doprowadzić do tak zwanej próżni prawnej. Sprawa jest niezwykle delikatna. Chciałbym jednak na chwilę odnieść się do aborcji eugenicznej. Dla mnie eugenika jest czymś skrajnie nieakceptowalnym. Eugenika brała się z czasów spartańskich, gdy niepełnosprawne dzieci pozostawiano na obrzeżach miast. Dziś po Sparcie pozostały tylko ruiny. Eugenika na przestrzeni wieków była wykorzystywana w różnych sytuacjach. Przypomnę, że 80 lat temu stała się instrumentem do eksterminacji jednego z narodów. Tą dyskusję zapoczątkowały szerokie zmiany w konstytucjach europejskich, żeby masowo stosować eugenikę dla zapewnienia zdrowego społeczeństwa. Polska oparła się tej modzie ze względu na pozycję kościoła katolickiego. Po wojnie temat eugeniki zniknął z przestrzeni publicznej. Obecnie dyskusja odżywa. Proszę chociażby poczytać opinie Petera Singera, australijskiego bioetyka, który jest wzorcem dla środowisk domagających się aborcji i eutanazji. Chciałbym też mocno podkreślić, że choć mam wyrazisty pogląd na temat aborcji eugenicznej, nie potępiam ludzi, którzy w tej niezwykle delikatnej sprawie mają pogląd odmienny.

Od początku 2018 roku do TSUE trafiło kilkanaście spraw związanych z reformami prawa w Polsce. Były to skargi Komisji Europejskiej, sędziów z Polski i pytania prejudycjalne polskich sądów. Jeżeli Zjednoczona Prawica chce, żeby sędziowie byli niezależni od władzy, nie byli przenoszeni i karani decyzją polityków, to dlaczego praworządność nie ma być powiązana z unijnymi decyzjami?

Jeśli mamy się trzymać praworządności, to musimy odnieść się do obecnie obowiązującego porządku prawnego wspólnoty. Proszę mi wskazać przepis, który jest podstawą wprowadzenia mechanizmu łączącego praworządność i środki unijne. W traktatach nie znajdzie pan takiej podstawy. Czyli mamy dosyć kuriozalną sytuację. Z jednej strony mechanizm nawiązujący w treści do praworządności, który nie jest oparty na porządku prawnym. To największa słabość tego pomysłu. Sądzę, że warto przytoczyć opinię prawną Służb Europejskich, która wprost potwierdza, że propozycja rozporządzenia jest niepraworządna i narusza art. 7 traktatu unijnego. Niestety, część polityków zachodniej części Unii Europejskiej uznała, że przepchnie kolanem niepraworządny dokument. Prym wiodą Holendrzy. Na ich tle nawet Niemcy zachowują się dosyć powściągliwie. Zastanawiające, że z takiej „praworządnej” Holandii ucieka małżeństwo (rosyjsko – australijskie) ze swoim dzieckiem autystycznym do „niepraworządnej” Polski i proszą u nas o azyl, bo grozi im niebezpieczeństwo w tamtym kraju. Takich spraw jest wiele. Tak przy okazji, niskie ukłony dla sędziego w Sądzie Okręgowym w Warszawie, który nie zgodził się na wykonanie Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego przez organy ścigania ze względu na to, że groziło tym ludziom realne niebezpieczeństwo. Ten sędzia przeanalizował porządek prawny Holandii i okazało się, że jest ustawa obowiązująca od wielu lat, która w dosyć łatwy sposób umożliwia przeprowadzanie eutanazji u ludzi, także dzieci. Choroba psychiczna i demencja może okazać się wystarczającą podstawą do takich decyzji! Dla mnie to nie jest akceptowalne. Nie chcę takiego prawa w Polsce. Za wiele wycierpieliśmy jako naród, żeby ktoś nas miał uczyć demokracji i działań zgodnych z prawem.

Czyli rząd nie cofnie się w podporządkowywaniu sobie sądownictwa?

Rząd nie miał intencji podporządkowania sobie wymiaru sprawiedliwości i tego nie zrobiono. Przy tym całym krzyku wokół reform, proszę zwrócić uwagę, że w Polsce sędziowie są wybierani przez sędziów. Problem dotyczy raczej takich krajów jak Niemcy, gdzie politycy decydują, kto ma być sędzią. Mówi o tym nawet jeden z przepisów ich Konstytucji. W Niemczech dodatkowo nie ma rady sądownictwa stojącej na straży niezależności sądów i niezawisłości sędziowskiej. W Holandii też jest poważny problem, bo politycy zgodnie z ich porządkiem mają silny wpływ na kształtowanie systemu wymiaru sprawiedliwości. W tym kraju dodatkowo jest problem braku Trybunału Konstytucyjnego! Od lat jest dyskusja w przestrzeni publicznej, czy taka sytuacja jest akceptowalna. Jestem szczerze zaniepokojony o stan praworządności w tym kraju.

Czy w sprawie weta wobec unijnego budżetu prezydent jest po stronie Zbigniewa Ziobry?

Sądzę, że pan prezydent jest po stronie interesu Polski. W tle tego mechanizmu stoi sprawa suwerenności naszego państwa. To nie jest towar na sprzedaż, to odpowiedzialność dziejowa polskich polityków. Cieszy mnie, że poglądy Pana Prezydenta są zbieżne z poglądami Zbigniewa Ziobro.

Weto albo śmierć? 123 mld euro z budżetu UE i 27 mld euro ze specjalnego Funduszu Odbudowy po pandemii – bez pieniędzy unijnych Polska gospodarka odbuduje się równie sprawnie i szybko co z nim?

Słyszałem kuriozalną wypowiedź jednej z posłanek, która mówiła, że weto przysługuje takim krajom jak Holandia, bo są płatnikiem netto do budżetu unijnego. Polsce ma nie przysługiwać, bo podobno my tylko bierzemy z Unii. Nic bardziej błędnego. Holandia obok Niemiec, to najwięksi beneficjenci jednolitego rynku unijnego. Według danych zaprezentowanych przez Komisję Europejską w 2019 r., Holendrzy na jednolitym rynku zarabiają 84 miliardy euro rocznie, a Polska 44 miliardy euro. Przecież korzyści finansowe nie wynikają tylko ze środków unijnych, ale z całego szeregu innych elementów. W przypadku Niemiec sytuacja jest równie ciekawa. „Wkładają” do budżetu 26 miliardów euro, a „wyciągają” z jednolitego rynku 10 razy więcej, ponad 208 miliardów euro rocznie. Holandia dodatkowo jest rajem podatkowym i to jest kolejny poważny problem z przestrzeganiem zasad gry przez niektóre państwa unijne. Jeśli ma być uczciwie, Holandia musi zrezygnować z tych skrajnie nieuczciwych praktyk. Jestem polskim politykiem i w sercu mam mieć interes mojego narodu. Uznałem, że należy mówić o takich patologiach bardzo głośno w sytuacji, gdy tacy politycy, jak Mark Rutte, obecny premier Holandii, chciałby widzieć mój kraj jako żebraka wyciągającego dłoń do zachodnich krajów. Za dużą cenę zapłacili za demokrację nasi poprzednicy, żeby dziś bezkrytycznie przyjmować takie ataki na Polskę. Premier Holandii powinien znać tą cenę, bo jego kraj wyzwalał mój rodak gen. Stanisław Maczek, który jest pochowany razem z polskimi żołnierzami, którzy przelali krew za wolność Holendrów.

Czy powinniśmy zacząć rozmawiać o polexicie?

Unia Europejska już dawno odeszła od wartości na których była zbudowana. Przez lata można było się śmiać z regulacji krzywizny banana, czy innych absurdów. Teraz sprawa jest o wiele poważniejsza. Ktoś chce stworzyć państwo federacyjne i doprowadzić do możliwości wpływu na nasz porządek prawny. Chcą nam zafundować małżeństwa jednopłciowe, adopcje dzieci przez te małżeństwa, wyrugować z przestrzeni publicznej religię. Ceną mają być pieniądze. Mówię to wprost, Polska nie jest na sprzedaż. Członkostwo w Unii Europejskiej jest wartością, ale nie ma zgody na łamanie traktatów unijnych i polskiej Konstytucji. Solidarna Polska Zbigniewa Ziobro broni twardo polskiej suwerenności, którą się nie handluje i nie kugluje.

Czy jeśli KE nie ustąpi, a budżet nie zostanie zawetowany przez Polskę, to Solidarna Polska odejdzie ze Zjednoczonej Prawicy?

Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji. Dla Solidarnej Polski jest to nieakceptowalne.

Czy premier Mateusz Morawiecki jest „miękiszonem”? Do niego Zbigniew Ziobro kierował swoją wypowiedź o potrzebie zawetowania unijnego budżetu?

Minister Sprawiedliwości, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro już wyjaśniał tą sprawę. Rozumiem, że część mediów chciałaby poróżnić obóz Zjednoczonej Prawicy, ale to się nie uda. Te słowa nie odnosiły się do Mateusza Morawieckiego, lecz pokazywały sposób prowadzenia negocjacji w Brukseli. Zbigniew Ziobro był w Parlamencie Europejskim kilka lat. Doskonale wie, że na posiedzenia Rady Europejskiej, czy w Parlamencie Europejskim nie przyjeżdżają potulne owieczki, tylko twardzi gracze, walczący o interesy poszczególnych narodów. Nikt tam nie ma taryfy ulgowej. Miękiszonami są ci politycy opozycji, którzy czołobitnie wolą odpuścić. To politycy spod znaku zgiętego karku wobec innych państw. Trzeba zdać sobie sprawę, że w tej chwili decyduje się przyszłość naszego kraju na najbliższe kilkadziesiąt lat. Wie to przeważająca większość Polaków. Przypomnę niedawny sondaż, z którego wynika, że 57 proc. naszych rodaków woli weto, niż oddanie suwerenności, a przeciwnego zdania jest zaledwie 20 proc. Zapewniam też pana, że Solidarna Polska i PiS mówi w tej sprawie jednym głosem. To premier Jarosław Kaczyński powiedział, że nie damy się terroryzować pieniędzmi, a my całkowicie podpisujemy się pod tym zdaniem.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Wybory do PE. Kosiniak-Kamysz wyjaśnia, co zachęci wyborców do wędrówki do urn
Polityka
Z rządu do Brukseli. Ministrowie zamienią Sejm na Parlament Europejski
Polityka
Inwigilacja w Polsce w 2023 r. Sądy zgadzały się w ponad 99 proc. przypadków
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Ministrowie na "jedynkach" KO w wyborach. Mamy pełne listy
Polityka
Najdłuższy stażem europoseł z Polski nie będzie kandydował w wyborach do PE