To głównie za informowanie dziennikarzy pytających o losy głośnych spraw Zbigniew Maj, były komendant główny policji, ma teraz kłopoty. Zarzuty ujawnienia wiedzy ze śledztw postawił mu podkarpacki Wydział ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.
Maj usłyszał w środę dziesięć zarzutów, które obejmują okres od 1 stycznia do 10 lutego 2016 r., gdy szefował polskiej policji.
– Osiem dotyczy kilku dni, a chodzi głównie o moje rozmowy z państwem, czyli z dziennikarzami, na temat dwóch spraw kryminalnych – opowiadał Zbigniew Maj na briefingu, komentując zarzuty. – Zostałem potraktowany jak bandyta – mówił o wejściu w środę o 6 rano do jego domu CBA.
Chodzi o zabójstwo młodej kobiety w stolicy przez Kajetana P., którego „łowcy cieni" z CBŚP wytropili na Malcie. A także o zabójstwo, którego miała się dopuścić Luiza K. w Garwolinie. Obie sprawy żywo interesowały opinię publiczną – stąd media. Według prokuratury Maj powiedział za dużo.
Prokuratura Krajowa twierdzi, że „ujawnił trzem nieuprawnionym osobom informacje dotyczące zrealizowanych i planowanych do wykonania czynności, które zmierzały do ustalenia okoliczności popełnionych przestępstw", czym „narażał na szkodę interes prowadzonych postępowań".