Jesienią poprzedniego roku szef resortu obrony Antoni Macierewicz twierdził, że na wschodzie kraju – gdzie powstaną trzy pierwsze brygady nowej formacji wojskowej – ok. 10 tys. ochotników jest gotowych podjąć służbę w Wojskach Obrony Terytorialnej. Nie wiadomo jednak, skąd czerpał taką wiedzę. Fakty są bowiem inne.
W styczniu posłowie z sejmowej Komisji Obrony Narodowej otrzymali informację z MON, z której wynika, że w trzech ośrodkach: Białymstoku, Lublinie i Rzeszowie, zarejestrowało się w sumie ok. 4 tys. kandydatów. W środę – tylko w Lublinie – było ich 1750. Dramatu wprawdzie nie ma, ale nie można popadać w samozadowolenie. Każda brygada będzie potrzebowała mniej więcej tysiąc ochotników.
– Uważam, że jakość tej służby będzie wyższa, gdy będzie można dokonać selekcji kandydatów, a nie przyjmować każdego z ulicy – mówi nam jeden z wojskowych.
Kim są kandydaci do służby w WOT?
– 30 procent ma wyższe wykształcenie – mówi nam Anna M. Siarkowska, posłanka z koła Republikanów. A wojskowy z Lublina dodaje, że dwie trzecie to rezerwiści (czyli odbyli już służbę wojskową), większość to osoby w wieku 31–40 lat. Co piąty kandydat to kobieta, co 10. współpracuje z organizacją obronną, np. związkiem strzeleckim, ligą akademicką. Pokaźną grupę stanowią studenci.