Dwaj Jordańczycy i Izraelczyk to groźni przestępcy, powiązani z międzynarodowym gangiem narkotykowym, poszukiwani przez FBI w Stanach Zjednoczonych. Obławę na nich funkcjonariusze ze specjalnej komórki Centralnego Biura Śledczego Policji dokonujący zatrzymań najgroźniejszych sprawców urządzili w środę, ale dopiero dzisiaj ujawnili szczegóły akcji.
Na „biznesową” rozmowę poszukiwani gangsterzy przyjechali do Polski, a umówili się w restauracji w samym centrum stolicy - w Alejach Ujazdowskich, nieopodal budynku Sejmu. Kiedy wyszli z lokalu, w bramie przez którą wychodzi się na ulicę szturm na nich przypuścili uzbrojeni policjanci. W kominiarkach, z bronią w ręku wybiegli z samochodów i pędem ruszyli w ich kierunku. W ruch poszły granaty hukowe, a cała akcja odbyła się błyskawicznie. Po kilku minutach trzech mężczyzn, najwyraźniej zaskoczonych nieoczekiwanym zwrotem wydarzeń, zostało obezwładnionych, powalonych na ziemię i zakutych w kajdanki.
- Byli poszukiwani w 190 krajach świata tak zwaną czerwoną notą Interpolu, która jest swojego rodzaju informacją o tym, że taki sprawca jest bardzo niebezpieczny. Cudzoziemcy są podejrzewani o handel znacznymi ilościami narkotyków, oraz pranie brudnych pieniędzy – mówi „Rzeczpospolitej” Agnieszka Hamelusz, rzeczniczka Centralnego Biura Śledczego Policji. - Z ostatnich informacji wynikało, że zamierzali kupić 50 kilogramów kokainy – dodaje rzeczniczka.
Mężczyźni – jak wynika z nieoficjalnych informacji śledczych – są podejrzewani w USA m.in. o wypranie kilku milionów dolarów pochodzących z narkobiznesu.
Policyjna akcja wzbudziła poruszenie wśród przechodniów, którzy słysząc odgłosy wybuchu granatów i widząc szturm, zaczęli uciekać. Z kolei stojący po przeciwnej stronie ulicy z zainteresowaniem patrzyli na rozwój wypadków.