Bez słabych punktów

Polscy siatkarze są faworytem mistrzostw Europy. Pierwszy mecz zagrają z Estonią, a kolejny z jednym z czterech gospodarzy, Holandią.

Publikacja: 12.09.2019 18:58

Wilfredo Leon powinien godnie zastąpić kontuzjowanego Bartosza Kurka

Wilfredo Leon powinien godnie zastąpić kontuzjowanego Bartosza Kurka

Foto: AFP

Dziesięć lat temu w tureckim Izmirze Polacy prowadzeni przez Daniela Castellaniego pokonali w finale Francję i wywalczyli pierwszy w historii polskiej siatkówki tytuł mistrzów Europy. A przecież do Turcji lecieli osłabieni brakiem trzech czołowych zawodników: Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego.

Vital Heynen nie ma takich problemów. Nawet brak Bartosza Kurka, MVP ubiegłorocznych mistrzostw świata, nie osłabia zbytnio jego drużyny. Jak znaczącym wzmocnieniem jest Wilfredo Leon, pokazał chociażby turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Tokio, wygrany przez polskich siatkarzy.

Dziś nie wystarczy już być mistrzem świata, by mieć pewne miejsce w kadrze. W składzie na EuroVolley zabrakło miejsca dla znakomitego przecież młodego przyjmującego Bartosza Kwolka, a także doświadczonego rozgrywającego Grzegorza Łomacza. Heynen dał szansę Marcinowi Komendzie, który tak dobrze spisał się w Final Six Ligi Narodów, ale nie dostał jej przyjmujący Bartosz Bednorz, który w Chicago był wyróżniającym się zawodnikiem.

Nic dziwnego, że polscy siatkarze, z kapitanem Michałem Kubiakiem na czele, pytani o cel w mistrzostwach Europy, mówią krótko: złoty medal. Rozpiera ich pewność siebie.

Ryszard Bosek, mistrz świata i złoty medalista olimpijski w legendarnej drużynie Huberta Jerzego Wagnera, nie ukrywa, że taka postawa bardzo mu się podoba. – Bardzo dobrze, że są pewni siebie. Polska wygrała dwa ostatnie mundial, dlaczego więc ma nie zdobyć mistrzostwa Europy? Mamy zespół bez słabych punktów, z wielkimi indywidualnościami – mówi „Rz" Bosek.

– Jesteśmy jednym z kandydatów, ale nie jedynym – tonuje nieco nastroje Michał „Mieszko" Gogol, asystent Vitala Heynena. – Rosjanie, Włosi, nie mówiąc o kilku innych zespołach, też mają podobne apetyty. Ale zgadzam się z opinią, że nie musimy się nikogo obawiać. Najważniejsze, że nie mamy żadnych problemów. Zawodnicy są zdrowi i dobrze przygotowani. Ten najważniejszy cel, jakim był awans na igrzyska, już zrealizowali. Teraz czas na kolejny – mówi.

Mistrzostwa Europy to jednak trudna impreza dla zagranicznych trenerów naszej reprezentacji. Obronili się tylko Daniel Castellani i Andrea Anastasi. Argentyńczyk przywiózł z Izmiru historyczne złoto, a Włoch dwa lata później brązowy medal z Wiednia.

Pierwszym rywalem Polaków będzie w piątek (mecz o godzinie 17.00) Estonia. – To solidny zespół prowadzony przez znanego z PlusLigi rumuńskiego szkoleniowca Gheorghe Cretu. Czołowi estońscy siatkarze, Ardo Kreek, Robert Taht, Renee Teppan, też u nas grali – mówi Michał Gogol. – Z pewnością będą ryzykować na zagrywce. Ich lider Robert Taht jest jednak po kontuzji. Zobaczymy, w jakiej będzie dyspozycji. Jesteśmy przygotowani, że będą chcieli napsuć nam krwi, wiemy, że mogą być niebezpieczni, ale nasz potencjał jest znacznie większy – ocenia Gogol.

Jego zdaniem Holandia, nasz drugi rywal w tych mistrzostwach (niedziela 16.00), też nie powinien nam zagrozić. Chociaż wymagana będzie wzmożona czujność, bo gospodarze mają w swoich szeregach bardzo skutecznego atakującego (Nimir Abdel Aziz był kiedyś rozgrywającym w PlusLidze), który nie tylko skutecznie kończy akcje, ale też dysponuje bardzo mocnym, nieprzyjemnym serwisem.

Z każdej z czterech grup do fazy play-off awansują po cztery drużyny. Do finału, który zostanie rozegrany w paryskiej hali Bercy (29 września), droga daleka. Pytanie, czy historia zatoczy koło i Polacy po dziesięciu latach znów sięgną po złoto mistrzostw Europy.

Polska – Estonia: godz. 17.00 w TVP 1, TVP Sport i Polsat Sport

Dziesięć lat temu w tureckim Izmirze Polacy prowadzeni przez Daniela Castellaniego pokonali w finale Francję i wywalczyli pierwszy w historii polskiej siatkówki tytuł mistrzów Europy. A przecież do Turcji lecieli osłabieni brakiem trzech czołowych zawodników: Mariusza Wlazłego, Michała Winiarskiego i Sebastiana Świderskiego.

Vital Heynen nie ma takich problemów. Nawet brak Bartosza Kurka, MVP ubiegłorocznych mistrzostw świata, nie osłabia zbytnio jego drużyny. Jak znaczącym wzmocnieniem jest Wilfredo Leon, pokazał chociażby turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Tokio, wygrany przez polskich siatkarzy.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski