Belg wysilać się nie musiał, bo popis gry dali jego koledzy ze sztabu szkoleniowego, którymi z bramki kierował Paweł Woicki. Reprezentanci mediów nie mieli na boisku wiele do powiedzenia, choć ich skład był bogatszy o trzy panie, oraz statystyka reprezentacji Roberta Kaźmierczaka. Goście nie dość, że przegrali, to mogli też doświadczyć atmosfery sportowej szatni, bo stojący wzdłuż boiska kadrowicze nie szczędzili im szyderstw.
– Żadnego dziennikarza „Piłki Nożnej" tu raczej nie ma – śmiał się Bartosz Kurek. Brawa zbierał sztab reprezentacji, w którym umiejętnościami imponował zwłaszcza Michał Mieszko Gogol. Asystent selekcjonera biegał po boisku w okularach przeciwsłonecznych, dzięki czemu dorobił się pseudonimu Edgar Davids.
Mecz był pierwszym punktem dnia medialnego. Plan aktywności ustalili dziennikarze, poprosił ich o to Heynen. Ten sam manewr Belg zastosował kilka dni wcześniej wobec kadrowiczów. – Staram się uczyć moich siatkarzy odpowiedzialności, oddając im inicjatywę w takich momentach – wyjaśnia Heynen w rozmowie z „Rzeczpospolitą". – Stosowałem taki zabieg wielokrotnie w innych drużynach, które prowadziłem. Jestem zadowolony z tego, jak zachowali się zawodnicy. Okazało się chociażby, że rano wolą więcej zajęć fitness. Takie wskazówki dają mi do myślenia.
Jednym z kluczowych punktów w planach obu grup – zarówno dziennikarzy, jak i zawodników – był grill. – Nie wiem, jak po takim posiłku wyjdzie nam trening – żartował Paweł Zatorski. Szeroki zestaw dań mięsnych uzupełniły wegetariańskie szaszłyki oraz pstrągi, których zażyczył sobie sam Heynen.
Selekcjoner kilka miesięcy temu obejrzał film „The Game Changers" o sportowcach czerpiących korzyści z diety roślinnej i radykalnie ograniczył spożywanie białka zwierzęcego.