Reprezentacja prowadzona przez trenera Jacka Nawrockiego ma za sobą ponad połowę turnieju. Na razie wrażenia są mieszane, przegranych jest nieco więcej niż zwycięstw (3-5), ale porażka z Holenderkami nie jest jednak niespodzianką (wedle rankingu FIVB to 6. drużyna świata, Polki – 11.).

Mecz mógł się podobać, tym bardziej, że Paulina Smarzek, Czyrniańska i koleżanki efektownie rozpoczęły spotkanie, odrobiły stratę z pierwszych chwil rywalizacji, objęły prowadzenie 1:0. Drugi set wygrały jednak rywalki, choć scenariusz był podobny: początkowa przewaga Holenderek, wyrównanie Polek, ale już bez szczęśliwego zakończenia.

Emocje do końca były niemałe, choć miały różne odcienie, gdyż polskie siatkarki naprzemiennie zyskiwały i traciły przewagę. Końcowy tie-break był zatem logicznym zakończeniem spotkania. Holenderki objąwszy prowadzenie w decydującym secie nie oddały przewagi do końca, choć ataki Czyrniańskiej przez chwilę jeszcze niosły nadzieję zmiany. Skończyło się na wyniku 9:15, piątej porażce we Włoszech i na razie 11. pozycji wśród 16 drużyn Ligi Narodów. Holenderki awansowały na 4. miejsce.

Przed Polkami teraz mecz z Japonią. Odbędzie się we wtorek o 15. (transmisja w Polsacie Sport). Polacy, współliderzy męskiej części rozgrywek (z Brazylią i Francją), rozpoczną trzeci cykl meczów w środę. O 19.30 zagrają z Bułgarią zajmującą po sześciu spotkaniach 14. miejsce.