Siatkówka: Poszukiwania trwają

Polacy przegrali w Łodzi z Niemcami w Lidze Narodów. Po pięciu zwycięstwach przyszła pierwsza porażka.

Aktualizacja: 03.06.2018 20:33 Publikacja: 03.06.2018 19:40

Polska – Niemcy 1:3 Z prawej kapitan naszej reprezentacji Michał Kubiak

Polska – Niemcy 1:3 Z prawej kapitan naszej reprezentacji Michał Kubiak

Foto: Reporter, Łukasz Szeląg

Po imponującej serii zespołu tworzonego z fantazją przez Vitala Heynena wydawało się, że w meczu z Niemcami Polacy znów będą górą. I gdyby doszło do tie breaka, być może tak by się stało, wyglądało bowiem, że najgorsze nasi siatkarze mają już za sobą.

Przegrywali przecież 0:2 w setach, ale trzeciego wygrali 25:21. Piąty set był bardzo blisko, a emocje w Atlas Arenie ogromne. W końcówce czwartej partii ciężar gry wziął na siebie kapitan Michał Kubiak. Nie wykorzystaliśmy jednak setbola (25:24 po ataku Kubiaka) i ostatnie punkty zdobywali już tylko rywale (25:27). Trochę szkoda, ale porażki też uczą.

Cztery lata temu w Katowicach Niemcy prowadzeni przez Vitala Heynena przegrali z Polską w półfinale po bardzo wyrównanym meczu, a potem zdobyli brąz mistrzostw świata. Dwa lata później w Berlinie Stephane Antiga poprowadził naszych siatkarzy do wygranej z drużyną Heynena, co pogrzebało szanse Niemców na udział w igrzyskach w Rio de Janeiro.

Teraz belgijski szkoleniowiec pracuje z Polakami, a z niemiecką reprezentacją legendarny Andrea Giani, jeden z najlepszych siatkarzy w historii. Najpierw zdobył srebro mistrzostw Europy ze Słowenią, a przed rokiem właśnie z Niemcami. Nic więc dziwnego, że spotkanie w Łodzi miało wiele podtekstów i było tak zacięte.

Wcześniejsze mecze z Francją i Chinami trwały krótko. Trójkolorowi przylecieli na turniej do Łodzi bez trzech podstawowych zawodników (Earvina Ngapetha, Benjamina Toniuttiego i swojego najlepszego libero Jeni Grebennikowa), ale mimo to mało kto sądził, że tak niewiele będą mieć do powiedzenia w konfrontacji z Polakami.

Podobnie jak Chińczycy trenowani przez doskonale znanego w naszym kraju Raula Lozano. Argentyńczyk doprowadził polskich siatkarzy do srebrnego medalu mistrzostw świata w Japonii (2006) i dobrze zapisał się w historii naszej siatkówki. On chyba też, podobnie jak dzień wcześniej trener Francuzów Laurent Tillie, musiał być zdziwiony grą zespołu Heynena.

Belg cały czas szuka optymalnych rozwiązań, co nikogo nie dziwi. Po to jest Liga Narodów, choć oczywiście byłoby miło zagrać w finałowym turnieju na początku lipca w Lille. Francuzi mogą spać spokojnie, oni mają zapewnione miejsce z urzędu jako gospodarz, ale o pięć pozostałych trzeba walczyć, a tacy rywale jak Brazylia, USA, Włochy, Serbia czy Rosja z pewnością nam nie pójdą na rękę.

Rosję pokonaliśmy w Krakowie, podobnie jak Kanadę, a wcześniej w Katowicach Koreę Południową. Teraz doszły kolejne zwycięstwa i studząca rozpalone głowy porażka.

Vital Heynen będzie szukał aż do wrześniowych mistrzostw świata, tak jak zapowiadał. Każdy, kto miał dostać szansę, ją dostał. Jedni wykorzystali ją lepiej, inni gorzej, ale to dopiero początek drogi pod wodzą nowego, oryginalnego trenera reprezentacji.

Heynen przed meczem z Niemcami obiecał piwo wszystkim, którzy przyjdą do Atlas Areny, ale tylko w przypadku wygranej za 3 punkty. Po dwóch przegranych setach był wściekły, ale z finansowego punktu widzenia powinien być zadowolony, bo sporo gotówki zostało mu w kieszeni. A jego honorarium do najwyższych nie należy.

Teraz przychodzi czas na dalekie podróże. Polacy najpierw polecą do Osaki, następnie do Chicago, a na koniec fazy eliminacyjnej do Melbourne, gdzie zmierzą się m.in. z Brazylią. Mistrzów Europy (Rosję) już w tych rozgrywkach pokonali, kolej na złotych medalistów olimpijskich.

Niektórzy zawodnicy dostaną wolne, szczególnie ci starsi, bardziej doświadczeni. Michała Kubiaka zobaczymy dopiero podczas turnieju finałowego, jeśli Polacy się do niego zakwalifikują.

Najważniejsze, że nasi siatkarze chyba zrozumieli, że u Heynena nikt nie będzie grał za dawne zasługi. Młodzi atakują i jest ich całkiem spora grupa, belgijski szkoleniowiec ma z kogo wybierać. ©?

Turniej w Łodzi Polska – Francja 3:0 (25:19, 25:20, 25:22); Polska – Chiny 3:0 (25:19, 25:18, 25:21); Polska – Niemcy 1:3 (18:25, 21:25, 25:21, 25:27)

Po imponującej serii zespołu tworzonego z fantazją przez Vitala Heynena wydawało się, że w meczu z Niemcami Polacy znów będą górą. I gdyby doszło do tie breaka, być może tak by się stało, wyglądało bowiem, że najgorsze nasi siatkarze mają już za sobą.

Przegrywali przecież 0:2 w setach, ale trzeciego wygrali 25:21. Piąty set był bardzo blisko, a emocje w Atlas Arenie ogromne. W końcówce czwartej partii ciężar gry wziął na siebie kapitan Michał Kubiak. Nie wykorzystaliśmy jednak setbola (25:24 po ataku Kubiaka) i ostatnie punkty zdobywali już tylko rywale (25:27). Trochę szkoda, ale porażki też uczą.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski
Siatkówka
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle potrzebuje cudu. W przyszłym sezonie pomoże Bartosz Kurek
Siatkówka
Bogdanka LUK Lublin i Wilfredo Leon. Nowa potęga na mapie polskiej siatkówki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Siatkówka
ZAKSA w coraz gorszej sytuacji. Co się dzieje z wicemistrzem Polski