Zapraszamy, ale tylko ambitnych

Naszą siłą jest stabilność i to, że zawodnicy oraz trenerzy chcą się rozwijać – mówi przed drugim meczem półfinału Ligi Mistrzów Sebastian Świderski, prezes Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.

Aktualizacja: 23.03.2021 18:55 Publikacja: 23.03.2021 18:03

Zapraszamy, ale tylko ambitnych

Foto: PAP

Podczas meczu z Zenitem w Kazaniu przypomniało się panu zwycięstwo nad Rosją z MŚ 2006, które otworzyło Polakom drogę do medalu?

Nie myślałem o tym. Teraz chłopcy napisali nową historię (ZAKSA wygrała w Kazaniu 3:2 – przyp. red.). To był inny mecz, końcówka była o wiele bardziej dramatyczna. Na MŚ zaczęliśmy odrabiać straty w połowie seta, a tutaj było 22:24 i pięć piłek meczowych dla gospodarzy. Najważniejsza była wiara do końca. Pamiętajmy, że to kolejne spotkanie, kiedy nasi siatkarze pokazują charakter. W starciu z Lube do samego końca wierzyli i z tą wiarą walczyli o zwycięstwo w złotym secie.

Skąd się bierze taka determinacja?

Ci zawodnicy tworzą drużynę w pełnym tego słowa znaczeniu już od dłuższego czasu. Wiedzą, że mogą na sobie polegać. Wielką rolę w stworzeniu takich relacji odgrywa sztab szkoleniowy z Nikolą Grbiciem na czele.

Do Kazania polecieliście czarterem, co pewnie tanie nie było...

Na mecz z Lube we Włoszech też wzięliśmy czarter. Pamiętamy, w jakim momencie sezonu jesteśmy, ile meczów musimy teraz rozegrać, a nie jest łatwo ciągle latać po Europie. Przy okazji dbamy o zdrowie i komfort zawodników. Szybka podróż to duży plus. Wyprawa do Kazania i z powrotem trwała mniej niż 48 godzin. Loty czarterowe pozwalają ograniczać kontakty. Większość zawodników ma już covid za sobą, ale i tak uważamy. Choć z drugiej strony chyba w Kazaniu koronawirusa od dawna nie ma. Trybuny były zapełnione więcej niż w połowie, nie wszyscy siedzieli w maskach. Hotele, puby i kina były otwarte.

Prawie od razu po finale Pucharu Polski musieliście wsiadać w samolot...

Wiedzieliśmy, że będziemy grać w sobotę i ewentualnie w niedzielę, a długo nie było odpowiedzi, kiedy dokładnie zmierzymy się z Zenitem. Musieliśmy brać po uwagę wtorek, środę lub czwartek. Na mecz wtorkowy bez czarteru byśmy nie zdążyli.

Europejska Federacja nie po raz pierwszy nie ułatwia życia.

Jestem zniesmaczony tym, że tak późno ogłasza się termin spotkania. Pamiętajmy, że na wjazd do Rosji potrzebne są wizy, a czasami czeka się na nie kilkanaście dni. Dziękuję rywalom, że nam pomogli przy formalnościach.

Jednym z kluczy do sukcesu jest wasza konsekwencja. Trenerzy pracują długo...

Jeśli podpisujemy kontrakt, to nie z kimś przypadkowym. Decyzja Nikoli Grbicia o przedłużeniu umowy z nami powoduje, że łatwiej się rozmawia z zawodnikami.

Czym przekonujecie siatkarzy?

Przy negocjacjach powtarzamy, że ci, którzy chcą tylko wypełnić kontrakt i zarobić, lepiej, żeby się kierowali gdzie indziej. Chcemy kreować może nie gwiazdy, ale topowych graczy, od nas mogą wyruszyć tam, gdzie zarobią większe pieniądze.

Po okresie stabilizacji czeka was jednak przebudowa?

Po odejściu Sama Deroo mówiono, że to będzie koniec. Przyszli Simone Parodi i Piotr Łukasik, skorzystał z tego Kamil Semeniuk. Wcześniej mówiono, co to będzie po Dawidzie Konarskim, a przyszedł Łukasz Kaczmarek. Odszedł Mateusz Bieniek, a pojawił się Jakub Kochanowski. Taka jest kolej rzeczy. Jesteśmy za biedni dla bogatych i za bogaci dla biednych. Nie wybieramy nazwisk z listy menedżerów, wszystko musi się zazębiać. Rewolucji nie oczekuję.

Jak pan sobie wyobraża rewanż z Zenitem?

Liczę na dobre widowisko i awans (ZAKSA musi wygrać, przy porażce 0:3 lub 1:3 - odpada, przy przegranej 2:3 będzie złoty set – przyp. red). Z tyłu głowy ciągle jest jednak ostrzeżenie. Rok temu wygraliśmy pierwsze spotkanie z Kuzbassem Kemerowo, a w rewanżu odpadliśmy. Ale wiemy, że jesteśmy silni i otworzyła się przed nami szansa.

Podczas meczu z Zenitem w Kazaniu przypomniało się panu zwycięstwo nad Rosją z MŚ 2006, które otworzyło Polakom drogę do medalu?

Nie myślałem o tym. Teraz chłopcy napisali nową historię (ZAKSA wygrała w Kazaniu 3:2 – przyp. red.). To był inny mecz, końcówka była o wiele bardziej dramatyczna. Na MŚ zaczęliśmy odrabiać straty w połowie seta, a tutaj było 22:24 i pięć piłek meczowych dla gospodarzy. Najważniejsza była wiara do końca. Pamiętajmy, że to kolejne spotkanie, kiedy nasi siatkarze pokazują charakter. W starciu z Lube do samego końca wierzyli i z tą wiarą walczyli o zwycięstwo w złotym secie.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski