Vital Heynen: Mam ten luksus

Trener polskich siatkarzy Vital Heynen o swojej kadrze w czasach koronawirusa i sytuacji we Włoszech.

Aktualizacja: 12.11.2020 17:02 Publikacja: 12.11.2020 16:57

Vital Heynen

Vital Heynen

Foto: shutterstock

Pan i Wilfredo Leon jesteście zakażeni koronawirusem. Jak się czujecie?

Mogę mówić tylko o sobie. W niedzielę miałem silny ból głowy. To było najcięższy dzień, od kiedy jestem zakażony. Na początku czułem się osłabiony, ale we wtorek od rana już miałem w sobie więcej energii. Zobaczymy, czy najtrudniejsze już za mną, nie chcę świętować zbyt wcześnie, bo wirus jest niebezpieczny, może wrócić. Uważam na siebie.

Pomówmy więc o formie sportowej Wilfredo Leona, który od początku sezonu grał świetnie...

On jest w swojej normalnej dyspozycji i może grać jeszcze lepiej. Tego chcemy na koniec sezonu. Pamiętajmy, że gramy bez Aleksandara Atanasijevicia (Vital Heynen jest trenerem włoskiego zespołu Sir Safety Perugia, w którym gra Wilfredo Leon – przyp. red.) i mamy tylko jedną gwiazdę na parkiecie. Dzięki temu w czasie meczu wszystkie światła są skierowane na Leona i zdobywa nagrody MVP. Mamy taki system, że to on zdobywa najwięcej punktów. Mnie bardziej cieszy, że stał się bardziej kompletnym graczem, jest jednym z najlepszych obrońców w mojej drużynie. Ludzie tego nie widzą, patrzą na ataki, a on podwoił swoje liczby w obronie. Można powiedzieć, że dopisało mu szczęście w jednym meczu, ale na dystansie 10-15 spotkań to nie może być przypadek.

Gdzie są granice jego możliwości?

W wieku 27 lat fizycznie już nie zacznie skakać wyżej, trzeba go utrzymywać na tym poziomie, który ma. Rozwija w sobie zdolności przywódcze. Jest w zespole nowy gracz Sharone Vernon-Evans. Poprosiłem Wilfredo, żeby go wprowadził do drużyny. Widzę, jak z nim rozmawia, pomaga mu, wspiera cały czas. Staje się Michałem Kubiakiem mojej drużyny. Do tej pory był świetny indywidualnie, teraz staj się wielkim graczem zespołowym. To są normalne etapy rozwoju, a moim zadaniem jest mu w tym pomagać.

Może taką rolę pełnić w kadrze?

Myślę, że będzie taki w reprezentacji także w przyszłości. Niektórzy zawodnicy mają już ponad 30 lat. Chciałbym, żeby zostawali z nami jak najdłużej, dlatego proszę ich: nie mówcie za szybko o odchodzeniu z kadry. W Polsce popełnia się błąd, że pochopnie rezygnuje się z graczy ponad 30-letnich w reprezentacji. Może tacy siatkarze nie będą uczestniczyć we wszystkich zgrupowaniach, może tylko w połowie, ale chciałbym, żeby zostali i przekazali swoje doświadczenie młodszym. Co do Wilfredo: kiedy już niektórzy odejdą, to jego rola wzrośnie naturalnie.

Młodzi się wdzierają do kadry. Jak wszystkich pomieścić?

Chcę mieć jak najwięcej gotowych do gry. Każdy mówi: masz problem, jeśli jest za dużo dobrych graczy, a ja uważam, że to luksus. Bartosz Bednorz dał asem serwisowym Zenitowi Kazań zwycięstwo w meczu z Zenitem Sankt Petersburg. Kubiak jest liderem w Japonii. Każdy się świetnie prezentuje.

W czasie pierwszej fali pandemii kontaktował się pan z zawodnikami. Jak jest teraz?

Mam trochę kontaktu, ale nie tak dużo jak wcześniej. Wtedy nie graliśmy, teraz siatkarze i ja jesteśmy w klubach. Śledzę ich, jeśli dobrze zagrają, to piszę wiadomości. Planowałem ożywić kontakty, ale koronawirus w mojej drużynie pomieszał mi plany.

W PlusLidze były już przekładane mecze, a zarząd ligi i prezesi klubów podjęli decyzję, żeby grać jak najszybciej i jak najwięcej.

Idea, żeby grać, mi się podoba. To jest jedyne wyjście. Zgadzam się z pomysłem władz PlusLigi i klubów.

Te przypadki koronawirusa w Polsce martwią pana w kontekście reprezentacji?

Do meczów jest jeszcze daleko, więc się nie martwię. Maciej Muzaj, który gra w Rosji, był chory. Rozmawiałem z nim i powiedziałem mu tak: jeśli miałeś złapać wirusa, to lepiej teraz. Dzięki temu masz większe szanse, że będziesz na zgrupowaniu. Śmiał się. Podobnie jest w przypadku Piotrka Nowakowskiego. Oni w przyszłości mogą się czuć bezpieczniejsi.

Liga Mistrzów może zmienić format. Miałoby być kilka turniejów, rozgrywanych w „bańkach”...

To wyszło od włoskich zespołów. Zdecydowanie lepiej jest zagrać w jednym lub dwóch turniejach niż podróżować po Europie co tydzień. Turniej kwalifikacyjny z udziałem Jastrzębskiego Węgla został odwołany. W „bańce” jest łatwiej wszystko skontrolować. Wystarczy zrobić testy przed rozpoczęciem turnieju. Te turnieje można by rozłożyć na kilka miesięcy i dzięki temu ludzie mogliby oglądać siatkówkę co weekend, a nawet w tygodniu, jeśli odpowiednio rozłożyłoby się mecze. Można zamknąć granice, biznesy, ale sport powinien działać, bo ma narzędzia, żeby to robić bezpiecznie. Ludzie mogą obejrzeć mecz i dzięki temu się uśmiechnąć. To mi się podoba.

Dzięki testom czuje się pan bezpieczniejszy?

Wszystkie rzeczy związane z profilaktyką wykonujemy bardzo dokładnie. Jesteśmy w tym naprawdę świetni, a i tak w naszej drużynie pojawiły się zakażenia. Z drugiej strony oczywiście, czuję się bezpieczniejszy, bo wdrożyliśmy procedurę, dzięki której możemy wykryć zakażonego, zanim on sam poczuje, że jest „pozytywny”. Ktoś mówi, że wszystko jest w porządku, dostaje wynik badania i okazuje się, że następnego dnia są u niego objawy. Możemy reagować szybko, to jest dla nas lekcja.

Jak zareagowaliście na pojawienie się koronawirusa?

Testy wykryły zakażenie u dwóch zawodników i dwóch członków sztabu. Zareagowaliśmy zgodnie z procedurami wdrożonymi w lidze. W dniu meczu okazało się, że libero miał gorączkę. Mieliśmy testy przed meczem, w poniedziałek je powtórzyliśmy. Zdrowie jest najważniejsze. Treningi nie są w tym przypadku aż tak istotne.

Nie korzystacie z publicznej służby zdrowia?

Partnerem klubu jest laboratorium, które robi nam testy kiedy tylko tego potrzebujemy.  Badamy nie tylko zawodników i sztab, ale wszystkich pracowników klubu. Kierowca autokaru też przechodzi testy. To potężna grupa około 50 ludzi. Oczywiście, to kosztuje, ale nie mamy wyjścia. Takie wymagania narzuca liga, ale my robimy nawet więcej niż trzeba.

Rozmawiał: Łukasz Majchrzyk

Pan i Wilfredo Leon jesteście zakażeni koronawirusem. Jak się czujecie?

Mogę mówić tylko o sobie. W niedzielę miałem silny ból głowy. To było najcięższy dzień, od kiedy jestem zakażony. Na początku czułem się osłabiony, ale we wtorek od rana już miałem w sobie więcej energii. Zobaczymy, czy najtrudniejsze już za mną, nie chcę świętować zbyt wcześnie, bo wirus jest niebezpieczny, może wrócić. Uważam na siebie.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Siatkówka
Polscy siatkarze podbijają Europę. Jeden puchar już mają, czas na kolejne
Siatkówka
Siatkarski walec na drodze do finału Ligi Mistrzów. Jastrzębski Węgiel o krok od awansu
Siatkówka
Puchar już mają, chcą mistrzostwa i Leona. Zawiercie nową potęgą w siatkówce?
Siatkówka
Król wraca do domu. Jeden z najlepszych polskich siatkarzy zagra w ZAKSIE
Siatkówka
Zmiana trenera nie pomogła. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wciąż w głębokim kryzysie