Paweł Zatorski: Trenerzy musieli nas hamować

O powrocie do treningów opowiada libero reprezentacji Polski w siatkówce.

Aktualizacja: 15.06.2020 18:27 Publikacja: 15.06.2020 17:57

Paweł Zatorski: Trenerzy musieli nas hamować

Foto: Fotorzepa/Marian Zubrzycki

Trener Vital Heynen mówił, że to najbardziej nietypowe zgrupowanie w jego życiu. Pan też tak do tego obozu podchodził?

Mieliśmy już w życiu bardzo wiele zgrupowań, ale na pewno był to ewenement, że mieliśmy obóz, który nie przygotowywał nas do żadnego turnieju, żadnych meczów o stawkę. To było zgrupowanie, które można by powiedzieć, dopiero wprowadzało nas do czynnego uprawiania sportu. Siłą rzeczy wyglądało inaczej. Zaznaczam jednak, że nikt nie przyjechał do Spały zaniedbany. Nie było o to łatwo, ale przez tych kilka tygodni zamknięcia każdy starał się podtrzymywać formę, wykonywać ćwiczenia, na jakie pozwalały mu warunki. Tego wymagał szacunek dla naszych pracodawców klubowych, dla reprezentacji, dla kibiców.

Piotr Nowakowski odetchnął po przyjeździe do Spały i powiedział, że wreszcie ma przyrządy dostosowane do swoich gabarytów. Jak to było u pana?

Ciężko było ze sprzętem do ćwiczeń siłowych, rzadko kto buduje sobie w domu siłownię. W ostatnim czasie, nawet jeśli ktoś chciał tak zrobić, to kupienie odpowiedniego wyposażenia nie było prostym zadaniem, bo ludzie się rzucili na sklepy internetowe. Jeśli już udało się coś zamówić, to na kuriera trzeba było trochę poczekać. Tak było w okresie największych obostrzeń. Kiedy już część ograniczeń została zdjęta, mogłem wychodzić na rower, biegać, grać w tenisa. Chodziło o to, żeby kręgosłup i podstawowe partie mięśni utrzymać w możliwie najlepszym stanie.

Pierwsze dni zgrupowania były ciężkie?

Mieliśmy w Spale po pięć godzin treningów dziennie. Nawet, jeśli w domu przykładaliśmy się do ćwiczeń, to sama objętość w Spale była dla nas wyzwaniem. Przez czas epidemii odzwyczailiśmy się od tak dużych porcji wysiłku. Niektórzy z nas są rodzicami i po prostu, będąc w domu, nie dało się wyłączyć na tak długo z życia i ćwiczyć. Im dłużej trwało zgrupowanie, tym lepiej jednak to wyglądało. Zaczęliśmy wracać do dobrej formy fizycznej.

Było widać po was radość, że wreszcie mogliście wspólnie potrenować?

Bardzo lubimy ze sobą przebywać i te dwa dni po przyjeździe, kiedy musieliśmy w izolacji czekać na wyniki testów, były dla nas ciężkie. Rozumieliśmy to, bo takie sprawy trzeba traktować poważnie. Pierwsze treningi to był wybuch euforii i trzeba było nas hamować, żebyśmy się nie zachowywali jak 18-letni juniorzy i nie zrobili sobie krzywdy. Nie mogliśmy od pierwszego dnia grać sześciu na sześciu. Zaczęliśmy stopniowo, od lekkich ćwiczeń wprowadzających z piłkami, poruszania się po boisku i dopiero potem sztab reprezentacji zwiększał nam obciążenia.

Ciągle są nowe zachorowania. Miał pan obawy przed przyjazdem do Spały?

Kiedy pojawiały się pierwsze informacje o tym, jak zgrupowania w COS-ach miałyby wyglądać, to bałem się, że przed przyjazdem tutaj musiałbym przejść dwa tygodnie ścisłej kwarantanny, potem być zamkniętym w ośrodku przez ponad dwa tygodnie, a po powrocie do rodziny znów przez dwa tygodnie nie wychodzić z domu. Myślę, że nikomu się taka perspektywa nie uśmiechała. Mieliśmy tutaj zapewnione bardzo dobre warunki. Każdy, kto wchodził do ośrodka, był testowany na obecność koronawirusa. Czuliśmy się bezpiecznie, wszyscy w drużynie byli zdrowi, a jeśli mamy kontakt z kimś z pracowników ośrodka, to używaliśmy maseczek i utrzymywaliśmy dystans. Wszyscy podchodzili do tematu poważnie.

Na dworze cisza i spokój?

Wychodziliśmy na spacery po ośrodku. Korzystaliśmy ze świeżego powietrza. W trakcie naszej rozmowy zrobiłem dwa kółka po ośrodku.

W środku było chyba jednak głośno?

Lubimy ze sobą przebywać. Spędzaliśmy czas razem na treningach, spaliśmy w oddzielnych pokojach, ale wszystkie wieczory spędzaliśmy razem. To było świetne. Poczynając od grilla, który odbił się głośnym echem, gdzie jednak nic wielkiego się nie wydarzyło. W trakcie zgrupowania były rozmowy, posiadówki, gry planszowe, które są popularne w naszym gronie. Codziennie padało pytanie: kto jest chętny na granie i zjawiała się większość osób.

Piłkarze preferują play station. A wy gry planszowe?

Trochę zmuszamy się do myślenia, wewnętrznej rywalizacji. To jest fajne, odświeża głowę, bo na co dzień pracujemy ciałem. To było bardzo przyjemne i odstresowujące, bo robiło się coś innego i szybciej mijał czas.

Co to były za gry?

Troszkę fantastyki. Nie jestem specjalistą. Po prostu uczyłem się zasad i grałem, ale mamy w drużynie pasjonatów, którzy zapewniają nam takie atrakcje na obozach.

Stymulował was też trener, bo łączył w różne pary?

To również służyło budowaniu atmosfery w grupie. Później, niezależnie od tego, kto z kim się znajdzie na boisku, to te połączenia będą działały dobrze. Teraz to jest dla nas norma, ale kiedyś w kadrze, w klubach bywało tak, że zawodnicy się do siebie przyzwyczajali i kiedy trzeba było coś zmienić, to czuli się ze sobą dziwnie. 

Trener Vital Heynen mówił, że to najbardziej nietypowe zgrupowanie w jego życiu. Pan też tak do tego obozu podchodził?

Mieliśmy już w życiu bardzo wiele zgrupowań, ale na pewno był to ewenement, że mieliśmy obóz, który nie przygotowywał nas do żadnego turnieju, żadnych meczów o stawkę. To było zgrupowanie, które można by powiedzieć, dopiero wprowadzało nas do czynnego uprawiania sportu. Siłą rzeczy wyglądało inaczej. Zaznaczam jednak, że nikt nie przyjechał do Spały zaniedbany. Nie było o to łatwo, ale przez tych kilka tygodni zamknięcia każdy starał się podtrzymywać formę, wykonywać ćwiczenia, na jakie pozwalały mu warunki. Tego wymagał szacunek dla naszych pracodawców klubowych, dla reprezentacji, dla kibiców.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski
Siatkówka
ZAKSA Kędzierzyn-Koźle potrzebuje cudu. W przyszłym sezonie pomoże Bartosz Kurek
Siatkówka
Bogdanka LUK Lublin i Wilfredo Leon. Nowa potęga na mapie polskiej siatkówki
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Siatkówka
ZAKSA w coraz gorszej sytuacji. Co się dzieje z wicemistrzem Polski