Już na początku spotkania nasi siatkarze objęli prowadzenie 5:1. Potem jednak nastąpił przestój w ich grze i na drugiej przerwie technicznej to Brazylia prowadziła 16:14. Końcówka seta należała już jednak do Polaków. Nasi siatkarze imponowali grą blokiem i zagrywką. Sprawdziła się też podwójna zmiana, kiedy na boisko wchodzili Maciej Muzaj i Marcin Janusz w miejsce Marcina Komendy i Łukasza Kaczmarka (Heynen często stosował ten wariant w tym meczu). W wygraniu seta pozwoliły też błędy Brazylijczyków w końcówce.
W drugim secie zaczęli dominować Canarinhos. Polacy, dzięki dobrej grze blokiem i świetnym obronom, odrabiali stopniowo straty. Kiedy Brazylijczycy objęli prowadzenie 14:11 wydawało się, że utrzymają tę przewagę, ale wtedy pięć kolejnych punktów padło łupem mistrzów świata. Świetnie w tej fazie meczu grał Huber. O wyniki seta w jego końcówce zaważyły błędy własne Polaków.
Trzeci set kompletnie nie układał się po myśli naszej drużyny. Po czerwonej kartce dla Vitala Heynena, który wyraźnie protestował po jednej z akcji, Brazylia prowadziła na drugiej przerwie technicznej 16:11. Ta sytuacja jednak obudziła naszych siatkarzy, a uśpiła rywali. Canarinhos zaczęli popełniać błędy i Biało-Czerwoni wygrali tę partię 25:21.
W czwartym secie dzięki dobrej grze Wallace'a Brazylia dyktowała warunki na boisku. Wicemistrzowie świata właściwie ani przez moment nie byli zagrożeni i doprowadzili do tie-breaka.
Decydujący set to był popis gry Polaków, którzy swoją postawą zmusili rywali do popełniania błędów. Wielki popis zagrywki flotem dał w tej partii Kwolek. Świetne spotkanie rozgrywał libero Jakub Popiwczak, który momentami wyciągnął nieprawdopodobne piłki. Ostatecznie Biało-Czerwoni wygrali 15:9 i cały mecz 3:2.