Łukasz Majchrzyk: Warszawa się panu podoba?

Bartosz Kurek: Podobała się wcześniej, podoba teraz i zawsze będzie podobać, bez względu na to, gdzie podpiszę następny kontrakt. Na pewno miło to miasto będę wspominał.

Jak z pana zdrowiem? Do Spały, na zgrupowanie reprezentacji Polski się pan wybiera?

Na razie mogę podróżować samochodem nie dłużej niż przez godzinę, ale gdy zacznie się zgrupowanie, będzie już miesiąc po zabiegu. Dostałem zielone światło od lekarzy, że wtedy będę mógł już dłużej poruszać się samochodem, więc do ośrodka spokojnie dotrę. Robimy wszystko, żeby powrót na boisko nie opóźnił się nawet o jeden dzień. Dbam o to i ja, i ludzie którzy mi pomagają. Ufam im, słucham ich i widzę pozytywne efekty.

To ambicja pana tam gna? Może za szybko chce pan wrócić?

Moje treningi będą zupełnie inne niż reszty kolegów. Cały czas będę podążał indywidualnym torem. Zielone światło do trenowania na pełnych obrotach i grania powinienem dostać około trzech miesięcy po zabiegu, czyli na miesiąc przed rozpoczęciem turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich.

Jaki to będzie sezon reprezentacyjny?

Trener Vital Heynen już wcześniej powiedział, że kontuzja niewiele zmieniła pod względem wykorzystania mnie w pierwszym etapie sezonu kadrowego, bo i tak w Lidze Narodów miałem grać bardzo mało. Myślę, że selekcjoner wie, jak zagospodarować konkretnych zawodników. Poradził sobie z tym znakomicie już w poprzednim sezonie.

Przedstawiciele ONICO podkreślają, że szybko podjęli decyzję o sprowadzeniu pana do Warszawy, gdy tylko pojawiła się szansa. Pan też tak szybko się zdecydował po otrzymaniu oferty?

Nie chciałem przeciągać decyzji, bo nie było potrzeby szukania innych ofert. Klub z Warszawy ma wysokie ambicje, tworzy się tutaj fajne przedsięwzięcie, dlatego nie musiałem się długo zastanawiać. Nasza współpraca była dobra i w efekcie skończyliśmy sezon zasadniczy na drugim miejscu.

Miał pan też okazję sprawdzić swoją popularność w stolicy.

Dla mnie to miało małe znaczenie i nie zwracałem na to większej uwagi przy wybieraniu klubu. Oczywiście, Warszawa jest świetną trampoliną, która pomaga prowadzić działania marketingowe, bo to stolica, tutaj jest centrum Polski. Mnie, jako chłopakowi z mniejszej miejscowości może powinno być to trudniej przyznać, ale tak jest.

Jak jest z popularnością siatkarzy w Warszawie?

Jest bardzo przyjemnie. Siatkówka to nie jest piłka nożna, więc nie muszę się chować, chodząc po ulicy. Mogę chodzić swobodnie, a jeśli mnie ktoś pozna, to zawsze są to przyjemne spotkania.

Jak będą wyglądały pana najbliższe tygodnie? Do kiedy daje pan sobie czas na podpisanie umowy?

Jeśli chodzi o podpisanie kontraktu, to nie ma deadline'u. Jeśli z menedżerem stwierdzimy, że to najlepsza oferta, to zrobimy to. Wiele informacji można znaleźć na moich profilach w portalach społecznościowych.

Liga Mistrzów to ważny argument za tym, żeby związać się z ONICO?

To jest plus na rzecz klubu, ale chciałbym mieć po prostu przekonanie, że klub, w którym zagram, to jest najlepsze miejsce dla mnie. Tak właśnie było, kiedy podpisywałem umowę z ONICO w trakcie ostatniego sezonu.

Stawiał pan warunek, że przychodzi do klubu, który musi walczyć o mistrzostwo?

Nie stawiam warunków. Zaakceptowałem ofertę, którą przedstawił mi klubu. Nie mam i nie chciałbym nawet mieć takiej mocy sprawczej jak Cristiano Ronaldo, żeby przestawić w klubie listę kolegów i trenerów, z którymi miałbym współpracować, to nie jest moja rola.

Ale klub, do którego pan przychodzi z automatu jest traktowany jako kandydat do zdobycia mistrzostwa.

Może przez was (śmiech), bo ja do każdego sezonu podchodzę z czystą kartą.

Wiadomo, że odchodzi Stephane Antiga. Nazwiska nowego trenera jeszcze klub nie podał. To może mieć dla pana znaczenie?

to nie jest jeszcze moment, żeby o tym dyskutować. Jest z nami jeszcze Stephane, który zrobił wielką rzecz i warto go uhonorować, mówić o nim i o tym, jakie są jego zasługi dla Warszawy.

Upadek Stoczni Szczecin, w której rozpoczynał pan sezon może mieć duży wpływ na postrzeganie PlusLigi?

Nie otrzymałem żadnych pieniędzy, które mi się należą za okres gry w Stoczni Szczecin i z tego, co wiem żaden z moich kolegów też nie, więc problem w dalszym ciągu jest. Jeśli ktoś się mnie zapyta, jakiś menedżer albo kolega z zagranicy spyta się mnie przed przyjściem do PlusLigi, to opowiem mu swoją sytuację i powiem, jak to wygląda i nie widać na horyzoncie żadnej innej drogi niż sądowa. Przy wszystkich wpadkach w naszej lidze to jest jedna z większych.

Liga nie jest w stanie pomóc?

Dokładnie. Przez cały sezon ja i moi koledzy nic na ten temat nie mówiliśmy, bo nie chciałem robić dodatkowego zamieszania, ale teraz chciałbym, żeby to zostało odnotowane. Minęło kilka miesięcy, a sprawa troszeczkę została zamieciona pod dywan. Z tego, co wiem, to żaden z moich kolegów nie domaga się pieniędzy za cały kontrakt, a jedynie za czas spędzony w klubie.

A pan?

Ja też domagam się jedynie tej części.

rozmawiał i notował Łukasz Majchrzyk