Asystent Vitala Heynena: Metoda małych kroków

Na każdego w tej drużynie mogliśmy liczyć, to była jej siła – mówi asystent Vitala Heynena, Michał Mieszko Gogol.

Aktualizacja: 02.10.2018 19:24 Publikacja: 02.10.2018 18:24

Asystent Vitala Heynena: Metoda małych kroków

Foto: z

"Rzeczpospolita": Nie jechaliście na te mistrzostwa w roli faworytów, a jednak je wygraliście.

Michał Mieszko Gogol: Jestem tak zmęczony, tak skołowany tym wszystkim, że nie wiem, co mówić. Z ostatnich 72 godzin przespałem może dziesięć. Nie mogę jeszcze uwierzyć, że wygraliśmy ten turniej. Byliśmy już u prezydenta, premiera, ale wciąż to do mnie nie dociera. Spróbuję jednak odpowiedzieć. Od początku wiedzieliśmy, że do sukcesu możemy dojść tylko metodą małych kroków. Najpierw wygrać wszystkie mecze w grupie, później próbować szczęśliwie przebrnąć drugą fazę mistrzostw i walczyć ambitnie do końca. I tak właśnie było.

Tyle że w tej drugiej fazie przegraliście dwa mecze, z Argentyną i Francją, i awans wisiał na włosku…

To był wstrząs, który w dużej mierze jeszcze bardziej scementował zespół. Pamiętajmy o tym, że rozchorował się Michał Kubiak, który w tej drużynie odgrywa szczególną rolę.

To wiemy, jest jej kapitanem i jednym z najlepszych zawodników.

Nie tylko. Kubiak jest prawdziwym liderem i ma ogromny wpływ na wszystko, co się w tej drużynie dzieje. Kiedy wrócił i poprowadził zespół do wygranej z Serbią, wiedzieliśmy, że jest dobrze, a może być jeszcze lepiej, bo na boisku prezentowaliśmy coraz wyższy poziom.

Po drugiej wygranej z Serbami powiedział pan, że wiecie, jak z nimi grać. Może pan zdradzić tę receptę?

Wolałbym nie wchodzić w szczegóły, bo w przyszłości spotkamy się z nimi jeszcze wiele razy. Serbowie nie mają dobrego przyjęcia, to fakt, wielkiej tajemnicy nie ujawniam. Najczęściej atakują więc ze skrzydeł, ale my potrafimy blokować i bronić.

Jest pan zaskoczony przemianą Bartosza Kurka, który grał, jak to określił w „Rzeczpospolitej” Ryszard Bosek, stratosferyczną siatkówkę?

Wykorzystał w końcu swoje ogromne możliwości. Ale proces był długi. To on, nie Matthew Anderson, który zgarnął nagrodę, był najlepszym atakującym. Tytuł MVP mistrzostw dla Bartka jest jak najbardziej zasłużony. Na wyróżnienie zasługują jednak wszyscy, nie mieliśmy słabych punktów. Olek Śliwka zmienił Artura Szalpuka w newralgicznym momencie meczu z USA i znakomicie się spisał. Dawid Konarski wszedł na podwójną zmianę i zdobył kilka punktów. To samo inny z atakujących, Damian Schulz. Na każdego w tej drużynie mogliśmy liczyć, to była jej siła.

Z Amerykanami stoczyliście wielką wojnę. Wierzył pan, że można ich pokonać?

Przed mistrzostwami nie byłem takim optymistą, pamiętając ich grę w finale Ligi Narodów. Ale już na miejscu, w Turynie, gdy obejrzeliśmy na żywo mecze Rosji, USA czy Brazylii, zmieniliśmy zdanie. Po tym, w jakim stylu pokonaliśmy Serbów i Włochów, mówię o pierwszym secie dającym awans do półfinału, wiedzieliśmy, że z każdym możemy wygrać.

Amerykanie zagrywali jak maszyny, mocno, dokładnie…

Wszyscy wiedzą, że mają najlepszy serwis z powodu swojej regularności. A przy tym potrafią zmieniać strefę zagrywki, nic nie tracąc z mocy. Ale Paweł Zatorski, Michał Kubiak i Olek Śliwka radzili sobie rewelacyjnie. Tego zwycięstwa nie byłoby bez przyjęcia, tego jestem pewien. Zgoda, my też bardzo dobrze zagrywaliśmy, mentalnie byliśmy silni, ale kluczem był odbiór ich zagrywki. I taktyka. Stawialiśmy blok tam, gdzie trzeba, bo mieliśmy ich grę rozpracowaną w najdrobniejszych szczegółach.

Jak to robicie, dyskutujecie z Vitalem Heynenem i wypracowujecie ją wspólnie?

Podział ról jest jasny. Sebastian Pawlik zajmuje się kierunkami ataku, ja rozgrywającymi i zagrywką. Statystyk Robert Kaźmierczak dostarcza nam liczb, zasypuje cyferkami i podsuwa sugestie. To wszystko wysyłamy e-mailem Heynenowi, on to filtruje, skanuje i klarowną już wizję przedstawia zawodnikom. Nie muszę chyba dodawać, że wiele nocy na tych mistrzostwach mieliśmy bezsennych.

O Heynenie powiedział pan, że Belg jak nikt rozumie nowoczesną siatkówkę…

Heynen myśli inaczej. Szybciej zdiagnozował siatkówkę. Skupił się na obronie. My broniliśmy w tych mistrzostwach fantastycznie, a system blok-obrona był imponujący i ratował nam życie.

Fabian Drzyzga powiedział po finale z Brazylią, że był to jeden z łatwiejszych meczów w jego karierze. Przesadził?

Trochę tak. Mecz był nerwowy, pełen błędów z obu stron. Na szczęście dobrze przyjmowaliśmy i kończyliśmy pierwszą akcję. To był klucz do wygranej w finale.

Co dalej? Złoto na igrzyskach w Tokio?

Nie lubię gdybać i wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Myślę, że każdy z nas ma już to marzenie w głowie, ale najpierw trzeba się na igrzyska zakwalifikować.

Siatkówka
Ekstraklasa siatkarzy. Jastrzębski Węgiel blisko obrony tytułu
Siatkówka
Finał PlusLigi. Bywalcy kontra nowicjusze
Siatkówka
PlusLiga. Koniec siatkówki w Lubinie, Stilon Gorzów wchodzi do gry
Siatkówka
PlusLiga. Rusza gra o finał. Kto powalczy o mistrzostwo Polski?
Siatkówka
Ekspresowa faza play-off w PlusLidze. Kluby pomagają reprezentacji Polski