"Rzeczpospolita": Nie jechaliście na te mistrzostwa w roli faworytów, a jednak je wygraliście.
Michał Mieszko Gogol: Jestem tak zmęczony, tak skołowany tym wszystkim, że nie wiem, co mówić. Z ostatnich 72 godzin przespałem może dziesięć. Nie mogę jeszcze uwierzyć, że wygraliśmy ten turniej. Byliśmy już u prezydenta, premiera, ale wciąż to do mnie nie dociera. Spróbuję jednak odpowiedzieć. Od początku wiedzieliśmy, że do sukcesu możemy dojść tylko metodą małych kroków. Najpierw wygrać wszystkie mecze w grupie, później próbować szczęśliwie przebrnąć drugą fazę mistrzostw i walczyć ambitnie do końca. I tak właśnie było.
Tyle że w tej drugiej fazie przegraliście dwa mecze, z Argentyną i Francją, i awans wisiał na włosku…
To był wstrząs, który w dużej mierze jeszcze bardziej scementował zespół. Pamiętajmy o tym, że rozchorował się Michał Kubiak, który w tej drużynie odgrywa szczególną rolę.
To wiemy, jest jej kapitanem i jednym z najlepszych zawodników.