Fantastyczna atmosfera w hali w Warnie panowała już przed meczem. Trybuny zdominowali Finowie, ale wynik decydował się na boisku. Tutaj Suomi przygotowali niespodziankę w stylu Vitala Heynena, bo na rozegraniu pojawił się Mikko Esko zamiast Eemi Tervaporttiego. Zresztą była to jedna z wielu zmian.
Tylko początek pierwszego seta był wyrównany. Po pierwszej przerwie technicznej, kiedy Polacy włączyli blok, od razu nasi siatkarze odskoczyli rywalom. Mogła się podobać gra Bartosza Kurka, który szalał w ataku. W pierwszym secie skończył trzy z pięciu piłek. Do tego zaliczył jeden blok i jednego asa. Dzielnie wspierał go Artur Szalpuk, który miał z kolei pięć dobrych ataków na sześć prób. Dobre przyjęcie naszego zespołu powodowało, że łatwiej grało się środkiem, z czego korzystał przede wszystkim Mateusz Bieniek, zdobywając trzy punkty po atakach. Można powiedzieć, że Biało-Czerwoni kontrolowali to, co się dzieje na boisku i pewnie wygrali 25:20.
Drugą partię mistrzowie świata rozpoczęli od prowadzenia 2:0, ale kolejne cztery punkty padły łupem Finów. Trener Heynen poprosił wówczas o pierwszy czas w tym meczu. Próbował dokonać drobnych korekt, ale Biało-Czerwoni wciąż mieli problem z przyjęciem fińskiej zagrywki, a do popełniali zbyt wiele błędów. Szczególnie w polu zagrywki. Kiedy na drugiej przerwie technicznej było 16:12, Heynen tupał aż ze złości. Reprymenda pomogła. W końcu nasi zawodnicy zaczęli lepiej sobie radzić w polu zagrywki i poprawili przyjęcie. Wciąż jednak zawodziła gra z kontry. Po długim pościgu w końcu udało się złapać rywali (21:21). W końcówce seta do gry wrócił kapitan zespołu Michał Kubiak, który do tej pory rozgrywał słabe zawody, notując aż siedem złych ataków. Najpierw jego atak, a potem as serwisowy sprawiły, że Biało-Czerwoni mieli piłkę setową. Niestety potem znowu jeden z liderów drużyny wrócił do wcześniejszego poziomu i Finowie sięgnęli po wygraną w secie 28:26 - podaje Onet.
Kubiak wyraźnie wziął sobie do serca dwa słabe pierwsze sety i trzeciego rozpoczął od żółtej kartki, a potem od dwóch asów serwisowych. Poprawiło się przyjęcie i od razu Fabian Drzyzga mógł zacząć używać środek, który był nieco zapomniany w drugim secie. W końcu swoja cegiełkę zaczął dokładać też Kubiak, który wyraźnie zaczął wychodzić z dołka. Biało-Czerwoni szybko zatem wylali kubeł zimnej wody na rozgrzane głowy Finów, prowadząc wyraźnie od początku seta. Nasi zawodnicy uzyskali wyraźną przewagę w ataku i na zagrywce. Do tego przestali popełniać błędy. Tym samym rozbili Suomi w trzecim secie 25:16. Trzeba przyznać, że nasi siatkarze odpowiednio zareagowali na słabą grę w drugim secie.
W czwartym secie Polacy utrzymali dobrą dyspozycję z poprzedniego seta. Wciąż nie zawodził Artur Szalpuk, który grał na wysokim procencie w ataku i zdobył najwięcej punktów dla naszej drużyny - 25:15. Rywale nie byli w stanie zagrozić siatkarzom trenera Heynena, którzy wygrali tę partię i cały mecz 3:1.